Ale dlaczego Boga nie można było zobaczyć? Dlaczego groziło to śmiercią?
Kiedyś, w czasie jednego z wykładów, moja pani profesor od teologii Starego Testamentu próbowała wytłumaczyć tę zagadkę w bardzo oryginalny, interesujący sposób... Otóż chodzi o to, że nasz ludzki sposób widzenia — czy tego chcemy, czy nie — jest aspektowy; rzeczywistość postrzegamy zawsze z jakiegoś punktu widzenia. Gdy patrzysz komuś w oczy, to nie widzisz jego pleców. Gdy patrzysz na krajobraz, leżąc na łące, doskonale zdajesz sobie sprawę, że z lotu ptaka świat wygląda zupełnie inaczej. Nie tak natomiast rzecz ma się ze słuchaniem. Słuchając, docieramy poza to, co jest zewnętrzne, i potrafimy wydobyć prawdę, wewnętrzną istotę rzeczy. W pewnym sensie słuchanie obiektywizuje rzeczywistość. Słuchając kogoś, poznajesz osobę właśnie jako osobę— uświadamiasz sobie jej przeżycia, troski, radości, problemy... Rozmawiając z kimś, doświadczasz obecności drugiej osoby, zaczynasz zdawać sobie sprawę, że słowa przekazują coś więcej niż tylko to, co znaczą...
Ciekawe...
Jest coś jeszcze... Zauważ, że nasz wzrok utrwala obrazy, czyli robi jakby stop-klatki rzeczywistości, dzięki którym nasze wyobrażenie o świecie jest w miarę uporządkowane. Ale w odniesieniu do Pana Boga takie porządkowanie i systematyzowanie jest dość niebezpieczne — grozi tym, że człowiek zatrzyma się na poziomie idei i własnych wyobrażeń o Bogu. Gdyby coś takiego miało miejsce, oznaczałoby to duchową śmierć... Stąd — mówi Stary Testament — zobaczenie Pana rzeczywiście grozi śmiercią, natomiast słuchanie Jego głosu to droga życia. Przypomnij sobie słynne Credo Izraelitów: Słuchaj, Izraelu, Pan jest twoim Bogiem... (Pwt 6,4).
„Gdy zaś Pan ujrzał, że Mojżesz podchodził, żeby się przyjrzeć, zawołał Bóg do niego ze środka krzewu: «Mojżeszu, Mojżeszu!» On zaś odpowiedział: «Oto jestem». Rzekł mu Bóg: «Nie zbliżaj się tu! Zdejmij sandały z nóg, gdyż miejsce, na którym stoisz, jest ziemią świętą»” (Wj 3,4-5). Gest zdjęcia sandałów jest znakiem szacunku, prawda?
Właściwie trudno tu mówić o szacunku w potocznym rozumieniu tego słowa. Gdy człowiekowi ukazuje się Bóg, wówczas reakcją nie jest taki szacunek, jaki okazujemy sobie, spotykając się na ulicy, lecz poczucie egzystencjalnej trwogi i lęku. Izajasz po spotkaniu z Panem krzyczał: I powiedziałem: „Biada mi! Jestem zgubiony! Wszak jestem mężem o nieczystych wargach i mieszkam pośród ludu o nieczystych wargach, a oczy moje oglądały Króla, Pana Zastępów!” (Iz 6,5).
Mojżesz — podobnie — zasłania sobie oczy i boi się spojrzeć...
Rabin Izaak Cylkow, komentując ten werset, napisał, że przystęp do miejsca, w którym objawia się majestat Boży, jest śmiertelnemu i grzesznemu człowiekowi wzbroniony. Takie przekonanie nie jest przecież kwestią jakiegoś arbitralnego zakazu, lecz raczej naturalną reakcją płynącą — powiedziałbym — z natury tej niewyobrażalnej, ale dobrze wyczuwalnej różnicy panującej między istnieniem Boga i człowieka. Rzecz jasna, nie oznacza to, że nasze odniesienie do Boga ma być więzią zbudowaną na strachu czy lęku. Stąd jako odpowiedź na wołanie Izajasza możemy przeczytać słowa Boga z Księgi Ozeasza: Nie chcę, aby wybuchnął płomień mego gniewu i Efraima już więcej nie zniszczę, albowiem Bogiem jestem, nie człowiekiem; pośrodku ciebie jestem Ja — Święty, i nie przychodzę, żeby zatracać(Oz 11,9).
Mojżesz bał się spojrzeć na Boga, a żydzi do dziś nie wypowiadają imienia Boga — Jahwe. Znaczenie takiego zwyczaju jest podobne, prawda?
Zgadza się. Izraelici imię Jahwe wypowiadają jako ’ādōnāy, co zazwyczaj tłumaczy się jako Pan. Zresztą, nie tylko Izraelici... Od niedawna, bo od września 2008 roku, na polecenie papieża Benedykta XVI także w naszej liturgii imię Jahwe powinno być zawsze zastępowane słowami: Pan, ’ādōnāylub kýrios.
Tło rozmowy Boga z Mojżeszem tworzą symbole. Góra to miejsce, gdzie niebo styka sięz ziemią, gdzie to, co ludzkie, dotyka i spotyka się z tym, co Boskie. Pustynia jest miejscem ciszy, z którego Bóg przemawia do serca człowieka. No i ogień... Jak należy rozumieć symbol ognia?
Zależy, czy chcemy zrozumieć ten symbol w odniesieniu do Pana Boga, czy do człowieka. Akurat w tym opowiadaniu obydwie drogi są możliwe.
W odniesieniu do Boga?
Ogień jest czymś nieuchwytnym, czymś, co istnieje, a jednocześnie nie JEST tak, jak jest każda inna rzecz — nie ma stałej konsystencji i trudno go jakoś zmierzyć czy ogarnąć. Co więcej, jakakolwiek rzecz dotknięta ogniem, zmienia swą postać. Ogień jest piękny, ale — zwróć uwagę — jest pięknem, którego ty nie możesz dotknąć, gdyż cię zniszczy... Jest nieposkromionym żywiołem — w jednej chwili może się rozprzestrzenić i ogarnąć wszystko inne... Daje ci ciepło, jest więc źródłem energii, oświetla, ale jest też pewna granica, której nie możesz przekroczyć, zbliżając się do ognia.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |