Zmartwychwstanie: to naprawdę wszystko zmienia

Garść uwag do czytań Wtorku Wielkanocnego z cyklu „Biblijne konteksty”.

Na marginesie... Zauważmy to połączenie wiary i chrztu albo raczej chrztu i wiary. Jeśli chrzcimy dziś dzieci, niemowlęta, to robimy to tylko ze względu na wiarę rodziców, którzy razem z chrzestnymi deklarują, że będą się starali wychować dziecko w duchu wiary. Ale gdy wiary nie ma, nie ma powodu, by udzielać łaski chrztu. Ten wielki dar nie powinien być sprowadzany to rangi jakiegoś inicjacyjnego rytuału w nadziei, że potem jakoś to będzie i Bóg stosowną łaską obdarzy. Nie: do przyjęcia chrztu potrzebna jest wiara. Gdy jej nie ma, a chrztu jednak się udziela, nie ma co się dziwić, że dar ten nie jest szanowany. I podchodzi się doń jak do czegoś, co każdemu kto  hce się należy jak psu pełna miska.

Padło też w mowie Piotra – zaznacza skrótowo autor Dziejów Apostolskich – wiele jeszcze innych podobnych słów świadectwa i zachęty. Między innymi „ratujcie się spośród tego przewrotnego pokolenia”. Hmm... To chyba dość ważne. Piotr jasno tu mówi: trwanie w judaizmie wam nie wystarczy do odpuszczenie grzechów, do zbawienia. Trzeba się nawrócić i przyjąć chrzest. Nie wykluczając możliwości, że Bóg w swoim nieskończonym miłosierdziu może zbawić także tych, którzy nie wierzą, trzeba chyba jasno powiedzieć: normalną, podstawową drogą do zbawienia jest przyjęcie Chrystusa. Jeśli w dialogu z niechrześcijanami niektórzy przedstawiają sprawę inaczej i zdają się w ogóle nie zwracać uwagę na potrzebę nawrócenia, to jest to niezgodne z nauczaniem apostolskim. Do zbawienia nie wystarczy być Żydem: trzeba przyjąć Jezusa. I podobnie, gdy chodzi o niewierzących, zwłaszcza tych, którzy wiarę porzucili: nie wystarczy, że uważasz się za porządnego człowieka; do zbawienia potrzebne jest powiedzenie, że Jezus jest Panem.

2. Kontekst Ewangelii J 20, 11-18

Czytany tego dnia fragment Ewangelii Jana to kontynuacja lektury dzieła Jana z Niedzieli Wielkanocnej, gdy Maria Magdalena zastaje pusty grób i biegnie z tą wieścią do Apostołów. A ci, w osobie Piotra i Jana sprawdzają osobiście co się stało. W poniedziałek czyta się z kolei podobną opowieść, z Mateusza, o odkryciu pustego grobu nie tyle przez sama Marię Magdalenę, ale więcej niewiast. W relacji tego Ewangelisty Jezus niebawem im właśni się ukazuje. A potem jest wzmianka o strażnikach, którzy za rozpowiadanie, że „uczniowie przyszli i ukradli ciało Jezusa” wzięli pieniądze. Czy między tymi opowiadaniami istnieje sprzeczność?

Zauważmy przede wszystkim, że obie te, dość różne opowieści, znajdują się w jednym, przyjętym przez Kościół kanonie ksiąg świętych. Tej odmienności nie sposób nie zauważyć. To, że nie zostały one ujednolicone, a przekazano obie tradycje, wskazuje, że chrześcijanie niczego nie próbowali ukryć. Że przedstawiali wydarzenia tak, jak zachowały się w ludzkiej pamięci, w przechowywanych przez nich tradycjach.

Po drugie, łatwo zauważyć, że relacje te niekoniecznie są ze sobą sprzeczne. Jedna Maria Magdalena  i wiele kobiet? Nie musiały przyjść do grobu równocześnie. Nawet jeśli pierwsza dotarła pięć minut wcześniej wspomnienia mogą wyglądać inaczej. Ciekawe: także z opowieści Jana wynika, że Maria Magdalena idąc do Piotra i Jana była tylko posłańcem: mówi „nie wiemy”, w liczbie mnogiej. Pan Jezus, już po odkryciu pustego grobu i wizycie Piotra z Janem, mógł ukazać się najpierw Marii Magdalenie, a pozostałe kobiety mogły wrócić na miejsce parę chwil później. To nie jest sprzeczność. Szczegóły wydarzenia nie muszą być zgodne, bo wiele się w tamtych godzinach działo. Kto, w jakiej kolejności i kogo zobaczył, mogło w opowieści jednych pomieszać się z tym, co słyszeli od drugich. Najistotniejsze jest wspólne świadectwo wszystkich tych tradycji, że grób był pusty i że kobiety spotkały zmartwychwstałego Jezusa. W podobnych duchu warto też patrzyć na inne różnice w w opowieściach o spotkaniach ze Zmartwychwstałym....

Wróćmy do opowieści Janowej.  

Maria Magdalena stała przed grobem, płacząc. A kiedy tak płakała, nachyliła się do grobu i ujrzała dwóch aniołów w bieli, siedzących tam, gdzie leżało ciało Jezusa – jednego w miejscu głowy, drugiego w miejscu nóg. I rzekli do niej: «Niewiasto, czemu płaczesz?» Odpowiedziała im: «Zabrano Pana mego i nie wiem, gdzie Go położono».

Gdy to powiedziała, odwróciła się i ujrzała stojącego Jezusa, ale nie wiedziała, że to Jezus. Rzekł do niej Jezus: «Niewiasto, czemu płaczesz? Kogo szukasz?» Ona zaś, sądząc, że to jest ogrodnik, powiedziała do Niego: «Panie, jeśli ty Go przeniosłeś, powiedz mi, gdzie Go położyłeś, a ja Go zabiorę». Jezus rzekł do niej: «Mario!» A ona, obróciwszy się, powiedziała do Niego po hebrajsku: «Rabbuni», to znaczy: Mój Nauczycielu!

Rzekł do niej Jezus: «Nie zatrzymuj Mnie, jeszcze bowiem nie wstąpiłem do Ojca. Natomiast udaj się do moich braci i powiedz im: „Wstępuję do Ojca mego i Ojca waszego oraz do Boga mego i Boga waszego”». Poszła Maria Magdalena i oznajmiła uczniom: «Widziałam Pana», i co jej powiedział.

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg