Wbrew pozorom słowa miłości nie zawsze są przyjemne do słuchania i łatwe do przyjęcia. Często są trudne i bezkompromisowe, gdyż dotykają zbyt ważnych spraw, by takimi nie być.
Wtedy, jak Żydzi z Antiochii Pizydyjskiej, chcę takie słowa zagłuszyć, zniszczyć tych, którzy mi je przekazują. I robię to skutecznie – odtrącam ludzi, przez których Bóg mówi mi trudne słowa miłości.
Pan jednak wie, że bez Jego słów zginę, że to w nich jest Duch i Życie, dlatego mimo mojej niewiary, niechęci, słabości i grzeszności nieustannie te słowa wypowiada. Słyszę je podczas każdej Mszy Świętej, a także gdy otworzę Pismo Święte lub inną duchową lekturę. Słyszę je w swoim sumieniu. Dzięki nim następuje we mnie przemiana, aż w końcu i ja potrafię przyjąć trudne słowa o niekończącej się miłości Boga do człowieka. I zaczynam nimi żyć.
Czytania mszalne rozważa Elżbieta Krzewińska
Wszystkie komentarze »
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.