Chcielibyśmy… Trwać godzinami, z oczami zapatrzonymi w Jego oblicze, wspinać się do Niego jak Jan od Krzyża na górę, być tylko dla Ukochanego…
Tymczasem… Częściej przypominamy śpiących w Ogrójcu uczniów, liczących minuty do końca, zapatrzonych w czubek własnego nosa, odsuwających co najważniejsze na szary koniec. Rozproszeni, zagubieni, senni…
Paradoks. Gdy my śpimy, Jezus czuwa obok.
Co nie znaczy, że te minuty skupienia, żarliwie przeżywane Eucharystie, spowiedzi i adoracje nie są ważne. Bo są. Ale nie one nas uświęcają. Uświęca On – czuwający obok i żebrzący o jedną godzinę.