Wykład Ks. Prof. Jerzego Szymika
W nurtach gnostyckich, w manicheizmie zwłaszcza, pojawiało się również pytanie o tzw. ciemną stronę Boga. Czy nie jest tak, że w Bogu istnieje również jakaś otchłań? I czy to nie z Niego – naszego prapoczątku – wlewa się w świat tak dobro, jak i zło? Ten typ myślenia odżył ze wzmożoną siłą we współczesnych nurtach neomanichejskich. Karl Gustaw Jung, twórca psychologii analitycznej i teorii archetypów, pytał: Czy ostateczna rzeczywistość nie musi mieć dwóch stron? Skoro zło faktycznie istnieje, to czy nie ma ona źródła w Bogu i czy tym samym Bóg nie jest jednocześnie demonem?
Bóg stworzył jedynie dobro, bo jest samym dobrem – odpowiada chrześcijaństwo. Zło pochodzi z wolności, nie jest samodzielnym bytem i jest do pomyślenia jedynie jako negacja zachodząca w stworzonej, dobrej istocie. Bóg nie stworzył też boga zła ani sam nim nie jest, nie postawił u swojego boku jakiegoś antyboga. Zło nie jest też równorzędnym (co do istoty i mocy) antagonistą Boga.
Ostatecznym argumentem przeciwko podejrzliwości wobec Boga jest samo serce chrześcijaństwa: Chrystus, Jego Osoba i dzieło. Raz jeszcze Ratzinger mówi do Seewalda:
Chrystus, by tak powiedzieć, obezwładnił to pytanie, w którego horyzoncie świat rzeczywiście staje się czymś przerażającym, ponieważ Bóg staje się czymś przerażającym. Obezwładnił, umierając za nas, czym pokazał, jak ogromna jest miłość Boga. Dlatego Jan Apostoł może powiedzieć w swym liście: „Nie ma w Nim żadnej ciemności” – to znaczy w Bogu – ciemność ma inne źródło, natomiast na Boga możemy się całkowicie zdać; demoniczność, zło nie mają w Nim zakorzenienia, dlatego ostateczny stan, gdy Bóg będzie wszystkim w wszystkich, rzeczywiście będzie wyzwoleniem od udręki zła5.
Ale nie tyko tym, nie tylko wyzwoleniem z udręki, bólu, braku. Udział w wieczności Boga będzie udziałem w Jego wiecznej (bezmiernej) dobroci. Wieczność nie jest bowiem – wbrew strywializowanemu, potocznemu znaczeniu – nieskończonym „ilościowym” rozciągnięciem czasu, ale przymiotem Boga i jako taka „jakością”, a nie ilością. Istnieć wiecznie to istnieć w Bogu, to być ogarniętym Jego bezbrzeżną dobrocią.
Bóg jest niczym i nikim nie ogarniony. Ani ludzki umysł, ani ludzkie serce, ani niezmierzoność i potęga kosmosu, ani żaden inny element rzeczywistości stworzonej nie ogarniają Jego Boskości, nie sięgają Jego niedocieczonej Tajemnicy, nie dorównują Zupełnie Innemu. W teologii przymiot ten najpełniej opisuje pojęcie transcendencji (łac. transcendere – „przekraczać”, „wykraczać poza coś”). Oznacza ono w sensie bytowym, że w Bogu zawiera się pełnia tego, co należy do istnienia, i dlatego jest On wyniesiony ponad inne byty. Bóg jest ponad łańcuchem istnień. Niektóre nurty teologii interpretują transcendencję jako tomistyczne esse subsistens, samoistne „być”, czyli istnienie absolutne, niezależne i niewyrażalne. Co jest treściowo słuszne, ale nie wyczerpuje bogactwa znaczeniowego przymiotu.
W sensie poznawczym kategoria ta wskazuje na fakt, iż człowiek w ziemskim życiu nigdy nie pozna rozumem w sposób jasny, wyraźny i jednoznaczny natury Boga, nie można Go bowiem zamknąć w granicach ludzkiego rozumu. Ma to także swoje konsekwencje zarówno dla teologii, jak i dla języka religijnego – Bóg bowiem przewyższa wszystko, co jesteśmy w stanie o Nim powiedzieć, pomyśleć czy nazwać.
W Starym Testamencie transcendencja Boga wybrzmiewa znacznie silniej niż Jego immanencja. Zaznacza się już w Pięcioksięgu, gdzie spotykamy niepanteistyczny obraz Boga. Mimo obrazowego, posługującego się antropomorfizmami i symbolami stylu, Bóg jest ukazany jako nieskończenie większy niż jakakolwiek znana ludziom rzeczywistość, nieskończenie przewyższa świat i jest od niego różny. Bóg jest tu Stwórcą (Rdz 1,1nn), suwerennym władcą oraz fundamentem moralnego porządku (Wj 20,1.26), kimś zupełnie różnym od bożków („nie uczynisz sobie posągu ani żadnego obrazu” Pwt 5,8). Przekonanie o transcendencji Boga wyrażają także prorocy, wskazując na absolutną władzę Boga nad całą ziemią oraz wzniosłość Jego myśli i działania („myśli moje nie są myślami waszymi ani wasze drogi moimi drogami, bo jak niebiosa górują nad ziemią, tak drogi moje nad waszymi drogami i myśli moje nad myślami waszymi” – Iz 54,8–9).