Wybrani bez zasług

Garść uwag do czytań na II niedzielę zwykłą roku B z cyklu „Biblijne konteksty”.

W obu wypadkach, zarówno Andrzeja jak i Szymona, wybór, którego dokonuje Jezus, poprzedzony jest pewnymi krokami samych zainteresowanych. Andrzej wprasza się do Jezusa, Szymon pozwala się do Niego zaprowadzić. To nie jest więc tak, że Jezus powołuje ludzi zupełnie przypadkowych. Oczywiście, podobnie jak Bóg Samuela, nie wybiera ich dla jakichś zasług. Ale jakiś krok ku niemu musieli jednak zrobić...

5. W praktyce

W praktyce, choć przecież powołanie to rzecz tak mało namacalna, tak ulotna...

  • Bóg powołuje w szarości życia. Nie musi czekać na zatopienie się przyszłego  powołanego w głębokiej modlitwie, na jego udział w rekolekcjach czy coś jeszcze innego, a bardzo pobożnego. Bóg wkracza w takie życie człowieka, jakim ono jest.
     
  • Andrzej z tym swoim "znaleźliśmy Mesjasza". Szybko doszedł do wiary i szybko stał się głosicielem Chrystusa. Najpierw wobec najbliższego - brata. I nie jest to pouczanie go. To ogłoszenie mu radosnej wieści. Jakoś tak ciężko chyba niejednemu z nas powiedzieć swoim bliskim "znalazłem Mesjasza". Dlaczego? Zaszłości i nieporozumienia? Pewnie bardzo utrudniają...
  • Bóg wybierając współpracowników nie patrzy na ich zasługi. Może zna ich serce, ich osobowość, ale to nie to samo co uwzględnianie życiowego dorobku. Wybiera tego czy innego, bo tak chce, bo tak Mu to pasuje. Bywa że ten powołany w porównaniu z innymi jest zupełnie zielony. Bywa, że pierwszy powołany, jak Andrzej,  zostanie usunięty w cień, a największą karierę robi ten przez niego przyprowadzony.
     
  • Jak w przypadku Andrzeja, może okazać się, że powołanie tego czy innego człowieka polega na doprowadzeniu do Jezusa tego, którym Bóg będzie się chciał potem posłużyć w jakiś bardziej spektakularny sposób.  Bycie droga dla innych to też ważne powołanie... Podobnie zresztą jest z Janem Chrzcicielem. Nie zatrzymuje uczniów dla siebie. Wskazuje im Jezusa...
     
  • Jeśli Bóg czegoś od człowieka czegoś bardziej konkretnego niż, ogólnie, wypełniania przykazania miłości, znajdzie sposób, żeby go ku temu czemuś prowadzić. Nawet jeśli okoliczności zdają się temu nie sprzyjać. Bo, jak w przypadku Samuela, ktoś jest zwyczajnym młodym sługą, czy, jak w przypadku Andrzeja i Piotra, zwykłym rybakiem.
  • Zawsze, w każdym powołaniu, trzeba jakieś otwarcia na Boże wezwanie. Jak Samuela czy Andrzeja i Piotra. „Nie chcę”, „mam swoje plany” może i nie wyklucza Bożego wezwania, ale pewnie sprawę Bogu komplikuje...
  • Wypływające najbardziej chyba z drugiego czytania... Modne jest dziś mówienie o potrzebie samorealizacji. Tymczasem chrześcijanin nie żyje po to, żeby się realizować. Jak mąż do żony, a żona do męża, tak on należy już do Chrystusa. Nie wyklucza to samorealizacji, ale nadaje jej inny wymiar...
«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama