Na 4 Niedzielę Adwentu C z cyklu "Wyzwania".
więcej »Garść uwag do czytań na XIV niedzielę zwykłą roku B z cyklu „Biblijne konteksty”.
„Nie byli to ludzie źli, tylko przyzwyczajeni” - twierdził jeden z polskich pisarzy opisując obojętność więźniów obozów koncentracyjnych wobec śmierci ich towarzyszy. Przyzwyczajenie to chyba główny hamulcowy pozytywnych zmian we wszelkich dziedzinach życia. Także w życiu religijnym. No bo przecież my wszystko wiemy, wszystko dobrze żeśmy sobie poustawiali, a jeśli coś trzeba zmienić, to tylko jakieś drobiazgi. Jak więc ktoś może kwestionować podstawy? I nie zauważamy, że naszą religijność budujemy nie na mocnych fundamentach Ewangelii, ale obok nich, na naszych pogańskich, tylko pokropionych wodą święconą przyzwyczajeniach. A każdego Bożego proroka skłonni jesteśmy traktować jak wichrzyciela. To o tym nieszczęsnym duchowym zaślepieniu są w dużej mierze czytania tej niedzieli.
1. Kontekst pierwszego czytania Ez 2,2-5
Pierwsze czytanie to fragment sceny powołania proroka Ezechiela. Przypomnijmy: prorok rozpoczął swoja misję w VI wieku przed Chrystusem, u schyłku Państwa Judzkiego. Działał wśród pierwszych wygnańców w Babilonii zanim jeszcze Jerozolima ostatecznie została zburzona po buncie Sedecjasza. Pięknie mówi o tym sam początek księgi:
Działo się to roku trzydziestego, dnia piątego czwartego miesiąca, gdy się znajdowałem wśród zesłańców nad rzeką Kebar. Otworzyły się niebiosa i doświadczyłem widzenia Bożego. Piątego dnia miesiąca - rok to był piąty od uprowadzenia do niewoli króla Jojakina - Pan skierował słowo do kapłana Ezechiela, syna Buziego, w ziemi Chaldejczyków nad rzeką Kebar; była tam nad nim ręka Pańska.
Prorok następnie ma wizję rydwanu Bożego. A potem następuje scena powołania. Bardzo długa i piękna. Zazwyczaj pokusy skłaniają do złego. Tym razem pokusie przedstawienia owej mowy w całości koniecznie trzeba ulec. Bo choć długa, jest przepiękna. Teksty czytania pogrubioną czcionką.
(...) Taki był widok tego, co było podobne do chwały Pańskiej. Oglądałem ją. Następnie upadłem na twarz i usłyszałem głos Mówiącego. Rzekł On do mnie: «Synu człowieczy, stań na nogi. Będę do ciebie mówił». I wstąpił we mnie duch, gdy do mnie mówił, i postawił mnie na nogi; potem słuchałem Tego, który do mnie mówił. Powiedział mi: «Synu człowieczy, posyłam cię do synów Izraela, do ludu buntowników, którzy Mi się sprzeciwili. Oni i przodkowie ich występowali przeciwko Mnie aż do dnia dzisiejszego. To ludzie o bezczelnych twarzach i zatwardziałych sercach; posyłam cię do nich, abyś im powiedział: Tak mówi Pan Bóg. A oni czy będą słuchać, czy też zaprzestaną - są bowiem ludem opornym - przecież będą wiedzieli, że prorok jest wśród nich. A ty, synu człowieczy, nie bój się ich ani się nie lękaj ich słów, nawet gdyby wokół ciebie były osty i ciernie i gdybyś się znalazł wśród skorpionów. Nie obawiaj się ich słów ani się nie lękaj ich twarzy, bo to lud oporny. Przekażesz im moje słowa: czy będą słuchać, czy też zaprzestaną, bo przecież są buntownikami.
Ty więc, synu człowieczy, słuchaj tego, co ci powiem. Nie opieraj się, jak ten lud zbuntowany. Otwórz usta swoje i zjedz, co ci podam». Popatrzyłem, a oto wyciągnięta była w moim kierunku ręka, w której był zwój księgi. Rozwinęła go przede mną; był zapisany z jednej i drugiej strony, a opisane w nim były narzekania, wzdychania i biadania.
A On rzekł do mnie: «Synu człowieczy, zjedz to, co masz przed sobą. Zjedz ten zwój i idź przemawiać do Izraelitów!» Otworzyłem więc usta, a On dał mi zjeść ów zwój, mówiąc do mnie: «Synu człowieczy, nasyć żołądek i napełnij wnętrzności swoje tym zwojem, który ci podałem». Zjadłem go, a w ustach moich był słodki jak miód.
Potem rzekł do mnie: «Synu człowieczy, udaj się do domu Izraela i przemawiaj do nich moimi słowami. Jesteś bowiem posłany nie do ludu o mowie niezrozumiałej lub trudnym języku, ale do domu Izraela; nie do wielu narodów o niezrozumiałej mowie i o trudnym języku, których słów byś nie rozumiał. Chociaż gdybym cię do nich posłał, usłuchaliby ciebie. Jednakże dom Izraela nie zechce cię posłuchać, ponieważ i Mnie słuchać nie chce. Cały bowiem dom Izraela ma oporne czoło i zatwardziałe serce. Oto Ja uczyniłem twarz twoją odporną jak ich twarze i czoło twoje twardym jak ich czoła, dałem ci czoło jak diament, twardszy od krzemienia. Nie bój się ich, nie lękaj się ich oblicza, chociaż są ludem opornym». Wreszcie powiedział mi: «Synu człowieczy, weź sobie do serca wszystkie słowa, które wyrzekłem do ciebie, i przyjmij je do swoich uszu! Udasz się do zesłańców, do twoich rodaków i powiesz im: Tak mówi Pan Bóg, czy będą słuchać, czy też nie».
Wówczas podniósł mnie duch i usłyszałem za sobą odgłos ogromnego huku, gdy chwała Pańska unosiła się z miejsca, w którym przebywała. Ten ogromny huk to szum uderzających o siebie skrzydeł istot żyjących i odgłos kół obok nich. A duch podniósł mnie i zabrał. I poszedłem zgorzkniały, z podnieceniem w duszy, a mocna ręka Pańska spoczywała nade mną. Przybyłem do zesłańców, do Tell-Abib, osiedlonych nad rzeką Kebar, tam gdzie oni mieszkali, i w osłupieniu pozostawałem tam przez siedem dni wśród nich.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |