Garść uwag do czytań XXXI niedzieli roku A z cyklu „Biblijne konteksty”.
5. W praktyce
Czytania tej niedzieli są dla wierzących ważnym ostrzeżeniem. W pierwszym – by nie byli jak lewici, niby będący sługami Boga, ale tak naprawdę dbający przede wszystkim o swoje. W Ewangelii – by nie byli jak faryzeusze i uczeni w Piśmie, którzy są pobożni jedynie na pokaz, a tak naprawdę to szukają sposobu, jak by na wypełnianiu Bożego prawa niczego swojego nie stracić.
Są też te czytania ważną wskazówką jak chrześcijanie powinni żyć. W drugim czytaniu, że powinni głosić Ewangelię z pełnym zaangażowaniem nie oglądając się na zyski. W Ewangelii, że nigdy nie mają się nad innych wywyższać pamiętając, że Ojcem, Panem, Nauczycielem i Mistrzem nas wszystkich jest Bóg. I tych maluczkich i tych wielkich.
Jak przekuć to na konkret życia? Parę myśli.
- Pamiętając o zarzutach Malachiasza wobec lewitów i Jezusa wobec faryzeuszów warto pamiętać, że chrześcijanin powinien strzec się instrumentalnego traktowania wiary. To znaczy wykorzystywanie jej dla jakichś swoich celów – dla kariery, pieniędzy, pozycji w towarzystwie, czy celów politycznych. Wyraźnie zabrania tego zresztą II przykazanie, zakazujące wzywania Boga do spraw czczych. Bóg nie jest niczyją własnością. Także własnością wierzących. Nie jest trampoliną dla kariery, maszynką do zarabiania pieniędzy, koroną do założenia na głowę by błyszczeć w towarzystwie ani cepem na politycznych przeciwników. Jest Bogiem, któremu każdy człowiek, także wierzący (!) winien zawsze głęboki szacunek.
- Gdy czepiamy się bliźnich, że nie zachowują takiego czy innego wskazania w mniej lub bardziej oczywisty sposób wypływających z prawa Bożego warto zapytać samych siebie, czy i my przecedzając komara nie połykamy wielbłąda. Czy pamiętamy o sprawiedliwości, miłości i wierze – jak mówił Jezus, czy tylko widzimy przepisy.
- W praktyce chrześcijańskiego życia dość często zanika pamięć o podstawowej równości wszystkich ludzi, o ich jednakowej godności i o tym, dla Boga piastowane przez nas stanowiska mają znaczenie trzeciorzędne. A wierzących łączy jedno usynowienie, jeden chrzest i jedno karmienie się w drodze do wieczności Ciałem i Krwią Chrystusa. Owa pamięć zanika prawdopodobnie między innymi dlatego, że to... nudne. Że bycie częścią wprawdzie kolorowej, ale jednak tylko masy, nie zaspokaja ambicji wielu z nas. Dlatego do karykaturalnych rozmiarów podkreślamy to, co nas w godnościach różni. Czy jednak dla Boga zamiatający ulice jest mniej ważny niż kardynał? Dlaczego nie wyciągamy z tego praktycznych wniosków?