Na 4 Niedzielę Adwentu C z cyklu "Wyzwania".
więcej »Grecki rzeczownik "hora" może być rozumiany dosłownie lub w przenośni.
„Godzina Jezusa” w Czwartej Ewangelii
„Godzina Jezusa” to czas jego ofiary i „przejścia z tego świata do Ojca” (J 13,1), jest to godzina miłości aż po ofiarę z życia. „Godzina Jezusa” to dobrowolna śmierć za życie świata. W zamyśle Ewangelii wg św. Jana zatem „godzina Jezusa” nie jest czasem ciemności, jak to kreślą pierwsze trzy ewangelie, ale jest to czas wywyższenia Jezusa. Jest kulminacyjny punktem życia i działalności Mistrza z Nazaretu. U początku Autor Czwartej Ewangelii pisze o „godzinie Jezusa”, która jeszcze nie nadeszła. Tak jest w Kanie Galilejskiej (J 2,4), podczas świątecznych sporów (J 7,30) i w Jezusowej mowie o światłości i ciemności (J 8,30). W drugiej części Ewangelii „godzina Jezusa” jest bliska – wręcz już nadeszła. Tak jest w przekazie o Grekach, którzy chcą ujrzeć Jezusa (J 12,23), na początku Ostatniej Wieczerzy (J 13,1) i w modlitwie arcykapłańskiej (J 17,l).
„Jeszcze nie nadeszła godzina moja” (J 2,4)
Po raz pierwszy na kartach Czwartej Ewangelii Jezus mówi o swojej godzinie w rozmowie z Maryją w Kanie Galilejskiej. Odpowiedź Jezusa w przekładzie Biblii Tysiąclecia: „Czyż to moja lub Twoja sprawa, Niewiasto? Czyż jeszcze nie nadeszła godzina moja?” (J 2,4), można oddać nieco inaczej – mając na względzie jej grecki oryginał. Przede wszystkim pierwsza część to echo idiomu hebrajskiego. Na słowa Matki: „zabrakło wina” Jezus odpowiada: „ti emoi kai soi gynai” – „co mi i Tobie niewiasto”. Stwierdzenie to wyraża, odmienność – wyraża, iż Jezus i Matka patrzą na tę samą rzeczywistość, jednak widzą i koncentrują się na czymś innym. Dla Matki ważnym jest brak tu i teraz, Jezus zaś myśli szerzej. Drugą część wypowiedzi Jezusa, mając na względzie, iż w języku greckim nie ma znaków przestankowych, można przełożyć jako twierdzenie: „Jeszcze nie nadeszła godzina moja”. Tuż po tym stwierdzeniu Jezus dokonuje pierwszego znaku: przemienia wodę w wino.
Ważnym w całej odpowiedzi Jezusa jest połączenie „godziny” z brakiem wina na weselu. „Godzina Jezusa” to niewątpliwie kulminacyjny moment Jego działalności, obejmujący nade wszystko Jego mękę, śmierć i zmartwychwstanie. Nie zasadnym wydaje się, iż odpowiedź Jezusa na prośbę – informację Maryi oznacza, iż nie myśli On teraz dawać wina, gdyż jeszcze nie nadeszła jeszcze „Jego godzina”. Gdy owa godzina nadejdzie, wtedy Jezus da wino. Finalnie bowiem dochodzi do cudu przemiany wody w wino. A zatem niewątpliwie cud i przemiana wody w wino jest zapowiedzią nowego wina, które pojawi się wraz z nadejściem „godziny Jezusa”. Niewątpliwie w przekazie św. Jana słychać zapowiedź Eucharystii – wina przemienionego w krew Chrystusa przelaną na krzyżu.
Niektórzy komentatorzy odpowiedź Jezusa rozumieją w duchu: „Nie sugeruj się brakiem wina. Moja godzina jeszcze nie nadeszła, więc wina nie zabraknie”[5]. Godzina Jezusa, w uznaniu wielu komentatorów jest Janowym terminem technicznym i odnosi się zawsze do tej samej rzeczywistości – zawsze do Jego męki, śmierci rozumianej jako wywyższenie[6].
Inni wskazują, iż dokonanie cudu na weselu w Kanie Galilejskiej świadczy właśnie o tym, iż godzina Jezusa nadeszła – czy też raczej, iż się rozpoczęła. Wskazują, iż to, co się stało, było potwierdzeniem tego, że ta godzina nadeszła. Godzina zaś w Ewangelii św. Jana to stwierdzenie nadejścia czasu mesjańskiego. A zatem cud przemiany wody w wino był początkiem czasów mesjańskich[7].
Niewątpliwie cud w Kanie Galilejskiej, w przekazie św. Jana, jest początkiem znaków, jest początkiem czasów mesjańskich. Mając jednak na względzie, że wino jest symbolem radości, szczęścia, wydaje się, iż Jezus stwierdzając, że Jego godzina jeszcze nie nadeszła, mówi, że nie nadszedł jeszcze czas Jego męki i śmierci. Wtedy – w godzinie tych dramatycznych wydarzeń – nie będzie powodu do radości, czyli zabraknie wina, które jest symbolem radości. A skoro godzina jeszcze nie nadeszła, więc czas radości jeszcze nie przeminął. A zatem teraz – w Kanie Galilejskiej Jezus dokonuje pierwszego znaku i daje wino. Już teraz jednak Jego wino jest niezwykłe. Prawdziwe jednak – wyborne, najcenniejsze wino, Jezus da w godzinie swojej męki, śmierci i zmartwychwstaniu. „Godzina Jezusa” bowiem to nie tylko Jego męka i śmierć na krzyżu, ale także i zmartwychwstanie. Po zmartwychwstaniu nastąpi czas doskonałego – cudownego wina, które Jezus da w Eucharystii.
W momencie rozpoczęcia publicznej działalności Jezusa Jego „godzina” jeszcze nie nadeszła, choć niewątpliwie rozpoczął się czas Jego mesjańskiej działalności. W tym znaczeniu można uznać, iż rozpoczęła się „godzina Jezusa”. Cud bowiem w Kanie, to początek znaków. Początek, który rozpoczął drogę do najważniejszego znaku, który zostanie dokonany w „godzinie Jezusa”.
Wydarzenia w Kanie nie są dokonane w „godzinie Jezusa”, ale są znakiem, że zbawienie jest już obecne, choć ale nie jest jeszcze urzeczywistnione. Cud w Kanie wskazuje i zapowiada godzinę krzyża. Jezus wiedział, że gdy nadejdzie Jego godzina, wtedy da wino najlepszej jakości.
Zapowiedzią „nowego wina” jest także Jezusowa mowa o krzewie winnym (J 15,1-17). Tym który uprawia winnicę jest sam Bóg Ojciec, uczniowie są latoroślami, a Jezus – prawdziwym krzewem winnym. Ojciec troszczy się o krzew winny, czyli o Jezusa: odcina te latorośle – tych uczniów – które nie przynoszą owocu. Oczyszcza zaś te, które owoc przynoszą, aby mogły przynosić owoc jeszcze bardziej obfity. Ostatecznym zaś owocem, który rodzi się z winnego krzewu, jest wino, które w Ewangelii wg św. Jana jest zapowiedzią Eucharystii[8].
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |