Letniość Bogu się nie podoba.
I dziś różne lokalne Kościoły bywają „haniebnie nagie”. Bo brak im świętości. Nie, nie chodzi o takie czy inne grzechy kapłanów: o brak świętości Kościołów. To Kościoły – dziś może już rzadziej – w których nie świętość, a trwanie w ciężkim grzechu jest normą. To Kościoły – dziś chyba coraz częściej – w których zanika pojęcie grzechu; w których z grzechem walczy się przez udawanie, że go nie ma i kto tylko chce, jakby nie żył, może bez nawrócenia się przystąpić do Komunii świętej.
Dziś też wielu w różnych lokalnych Kościołach mówi, że „widzą”, że lepiej odczytują Ewangelię niż teologowie minionych pokoleń. Chcą prowadzić tych, którzy nie widzą, gdy tymczasem tak naprawdę sami są ślepi. Powinni najpierw kupić u Jezusa balsamu do oczu. Kupić, czyli przyjąć od Niego dar, z którego korzystanie jednak kosztuje; kosztuje potrzebę dostosowania doń swoich poglądów, kosztuje potrzebę zaparcia się samego siebie, wzięcia krzyża, naśladowania Jezusa...
Jeszcze nie wszystko stracone: macie wielką szansę
„Ja wszystkich, których kocham, karcę i ćwiczę. Bądź więc gorliwy i nawróć się!” – mówi dalej Jezus Kościołowi w Laodycei i Kościołom wszystkich czasów. Surowe upominanie, które kieruje Chrystus pod jego (i wielu innych) adresem nie wypływa z chęci poniżenia tych chrześcijan, ale z miłości. Tak, karcić można z miłości. Nie rozumie tego dzisiejszy rozpsychologizowany świat, każde, najbardziej nawet delikatne upomnienie traktując jak atak na godność ludzką. Co nie przeszkadza mu oczywiście używać wobec swoich przeciwników najbardziej obraźliwych obelg czy nawet oszczerstw. Tymczasem to właśnie brak upominania, brak odwagi, by próbować uratować człowieka skierowaniem go na dobre drogi, jest wyrazem braku miłości. I bywa obojętnością uciszającą wyrzuty sumienia Bożym miłosierdziem.
Charakterystyczne, że Chrystus nie mówi tylko o karceniu, ale i o ćwiczeniu. Powiedzielibyśmy może dziś: trenowaniu. Na czym polega? Najpewniej na dopuszczaniu na swoich wyznawców różnych trudnych prób. Takich, w których trzeba pokazać, że jest się chrześcijaninem, a nie tylko to deklarować. Ot, sytuacja szykanowania i prześladowań z powodu wiary, gdy trzeba trwać w wierze mimo przeciwności i wspierać w tym innych. Albo trudna sytuacja materialna, rodząca pokusę nieuczciwości. Albo i problemy zdrowotne bliskich, wymagające przeorganizowania planów... Albo – jak dziś – sytuacja polityczna, w której trzeba nieraz zacisnąć zęby i nie odpowiadać na zło nowym złem....
Tak, Chrystus mówi, że tych których kocha karci i ćwiczy. I wzywa Kościół w Laodycei i Kościoły wszystkich czasów: „bądź gorliwy i nawróć się”. Nie bądź letni. Bądź wyrazisty. I nawróć się, czyli zmień swoje myślenie. Jak je zmienisz, niepotrzebna będzie autotresura zmuszania się do praktyk i zachowań, których tak naprawdę nie akceptujesz. Zmień swoje myślenie, a to, co dobre będzie Ci przychodziło o wiele łatwiej...
I w tym kontekście pojawia się jeden z najpiękniejszych biblijnych obrazów. Obraz Chrystusa pukającego do drzwi swoich uczniów. „Oto stoję u drzwi i kołaczę: jeśli kto posłyszy mój głos i drzwi otworzy, wejdę do niego i będę z nim wieczerzał, a on ze Mną”. Nie wejdzie sam, przemocą. Trzeba Go zaprosić, trzeba otworzyć Mu drzwi; czyli trzeba zgodzić się, by był z nami, by miał wpływ na naszą codzienność. Ale najpierw trzeba to kołatanie i ten Jego głos usłyszeć....
No właśnie. Usłyszenie czegoś nie zawsze zależy od woli tego, który ma usłyszeć. I nie trzeba wcale być głuchym: można nie usłyszeć też z innego powodu. Ot, gdy działają różne „zagłuszacze”. Wiele ich w dzisiejszym świecie. Bo wielu zdaje się dziś bać ciszy. Dlatego nawet w sytuacjach, w których człowiek może zostać sam na sam ze sobą i swoimi myślami, włączają radio, telewizję, zakładają słuchawki na uszy. Bo lubią, bo nie chcą tracić czasu, bo....
Ale gdy człowiek usłyszy i otworzy drzwi Chrystusowi, ten „wejdzie do niego i będzie z nim wieczerzał, a on z Nim”... To obraz wielkiej zażyłości i przyjaźni. Jasny zwłaszcza w krajach, w których mocno nacisk kładzie się na gościnność. Ciągle więc i u nas, gdzie ciągle jeszcze dość często zaprasza się gości do siebie do domu, nie do pubu, nie do restauracji. Wspólny posiłek, zwłaszcza ten wieczorny, gdy odstawia się juz na bok troski dnia, to znak bliskości...
A skąd ta „podwójność” stwierdzenia o wspólnym posiłku, to powiedzenie nie tylko „będę z nim wieczerzał”, ale i „a on ze mną”? Czy to tylko taki Janowy styl? Być może. Ale może też chodzić o podkreślenie, że ta wspólna wieczerza to nie tylko gest człowieka wobec Boga, ale też zaszczyt jakiego człowiek dostępuje. To jakby intuicja znanego w teologii mówienia o liturgii jako wymianie darów: człowiek daje Bogu, Bóg człowiekowi....
I dalej składa Chrystus chrześcijanom jeszcze jedną obietnicę: „Zwycięzcy dam zasiąść ze Mną na moim tronie, jak i Ja zwyciężyłem i zasiadłem z mym Ojcem na Jego tronie”. Chrystus zwyciężył przez swoją wierność Ojcu aż do śmierci; przez przyjęcie śmierci poprzedzonej bolesną męką. Zmartwychwstał, a potem, o czym zostajemy pouczeni przez prawdę o wniebowstąpieniu, „zasiadł po prawicy Ojca”. Czyli został królem nieba: Ojciec przekazał Mu pełnię władzy nad wszystkim. A ci, którzy w zmaganiach, jakim jest życie na tym świecie też zwyciężą, będą królowali razem z Nim; będą współpanami świata. Wielka obietnica, świetlana perspektywa.
Na marginesie: chrześcijanie zastanawiają się czasem nad „niebiańską hierarchią”. To znaczy kto w niebie będzie ważniejszy, a kto mniej; kto otrzyma miejsce bardziej zaszczytne, a kto bardziej poślednie. To wyraz myślenia skażonego tym, co przynosi człowiekowi doczesność. W tym świecie, nawet tym demokratycznym, w którym wszyscy są niby równi, są ważni i ważniejsi. W niebie królowanie Boga nie przeciwstawia się królowaniu Chrystusa. A Jego z kolei królowanie nie jest umniejszone przez to, że królować też będą wraz z Nim ci, którzy na tym świecie otworzyli przed Nim swoje drzwi. W logice miłości, autentycznej miłości, hierarchia traci znaczenie...
Ale to wszystko – podkreślmy to na koniec raz jeszcze – otrzymają nie „wszyscy”, ale „zwycięzcy”. Czyli ci, którzy jak Chrystus okażą się wierni. Wyjdą zwycięsko z próby, jaką jest doczesność.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |