„Pozyskujcie sobie przyjaciół…” Czytając myślę o Zacheuszu, synu marnotrawnym i Piotrze. Pierwszy, nie mając swego, wynagrodził tym, co ukradł. Drugi, roztrwoniwszy wszystko, mógł jedynie okazać skruchę. Ostatniemu po zdradzie zostały jedynie łzy. Żaden nie oddał ze swego. Zacheusz nie zapracował, syn nie oddał, Piotr nie odwołał zaparcia. Każdy z nich pozyskał przyjaźń Boga.
Czyżby ich losy były zachętą do nieuczciwych wyborów? Żadną miarą!
Ale gdy już usłyszę o wyższości miłosierdzia nad ofiarą, założę pierścień na rękę i odpowiem na pytanie o miłość, jedno pozostaje: wierność. Temu, który okazał chciał być gościem w moim domu, kazał zabić utuczone cielę a potem powierzył swoje stado. Bo „wierność z ziemi wyrośnie”. Z ziemi… Rozumiesz? Z błota, z mułu, z nieczystości, z tego czym można pobrudzić sobie ręce, z oddanej przyjaciołom niegodziwej mamony. Wierność tych, którzy uwierzyli, że Bóg naprawdę bardziej chce „miłosierdzia niż ofiary”. Choćby za te wierność mieli zapłacić najwyższą cenę.
„Zasmuca to przecież Twą łaskawość, Panie, kiedy widzisz moje grzechy! A mimo to mogę prosić twoją sprawiedliwość, abym nie zginął zupełnie. I chociaż nie mogę wykazać się żadnymi dobrymi uczynkami, to jednak ożyw mnie ze względu na moja wiarę! Ożyw mnie tylko przez Twoją łaskę i podnieś mnie! Zlej na mnie, o Panie, Twoje miłosierdzie! Chwała Tobie, Chryste! Tyś nadzieją, której oczekują wszyscy grzesznicy! Tyś nadzieją, o którą wszyscy błagają! (Balaj, poeta syryjski z V wieku).
Przeczytaj komentarze | 1 | Wszystkie komentarze »
Ostatnie komentarze:
wszystkie komentarze >
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.