Na 4 Niedzielę Adwentu C z cyklu "Wyzwania".
więcej »Przed laty zespół Gang Marcela śpiewał, że „Prawdziwy mężczyzna nigdy nie płacze (…) Mężczyzna i łzy – to śmieszne, to wstyd”. Współcześni twardziele zachowują się jak bohaterowie „epoki lodowcowej”, chowając się za twardą skorupą obojętności, bylejakości, niezrozumienia. W tym kontekście dziwi postawa Jezusa, „najpiękniejszego z synów ludzkich”, który płacze nad Jerozolimą.
Takim obrazem świętego miasta może być każdy z nas, który marnuje Boże dary, roztrwania pokładane w nim zaufanie, wybiera drogę na skróty”, która nie ma nic wspólnego z odkrywaniem i pełnieniem woli Bożej.
Ludzkie kombinacje są związane, podobnie jak w przypadku Jerozolimy, z nierozpoznaniem „czasu nawiedzenia”, czyli znaków, które daje nam Pan. Płacz Jezusa stanowi „ostatni dzwonek”, jest wezwaniem do pokuty – pokazuje, że jest późno, ale za chwilę może być już za późno… Warto oddać Jezusowi zmarnowane szanse, życiowe zgliszcza i ruiny pamiętając, że On może zamienić gorzkie łzy porażki w radość w Panu.
Upili się młodym winem
NASZ BÓG JEST POTĘŻNY W MOCY SWEJ
Wszystkie komentarze »
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.