Dostrzeganie, które ocala

Garść uwag do czytań na XXVIII niedzielę zwykłą roku C z cyklu „Biblijne konteksty”.

4. Warto zauważyć

Może po kolei, dla wyjaśnienia pewnych szczegółów.

  • Kim byli Samarytanie? Najpewniej  to potomkowie mieszkańców dawnego Królestwa Północnego. Tego samego, w którym działał prorok Elizeusz. Tyle że w czasach niewoli asyryjskiej (a potem babilońskiej) nastąpiło tam wielkie wymieszanie ludności, Jednych wywieziono (zazwyczaj tych bogatszych, lepiej wykształconych), a nawieziono innych. Z powodu małżeństw mieszanych i niechęci wobec scentralizowania kultu w Jerozolimie przez ortodoksyjnych Żydów powracających z niewoli za czasów Cyrusa  Samarytanie byli uważani za odszczepieńców. Z czasem powodów do wrogości się namnożyło. W epoce Jezusa niechęć obu społeczności była już bardzo wyraźna. Znacznie większa niż mieszkańców Judei i Galilei. (Więcej o Samarytanach znajdziesz TUTAJ) Właśnie przedstawiciela tego narodu Jezus stawia dziś za wzór idącym za Nim Żydom.
  • Dlaczego trędowaci zatrzymali się „z daleka” i wołali za Jezusem? Jako trędowatym nie wolno im było zbliżać się do zdrowych.
     
  • Jezus odsyła trędowatych do kapłanów. Wedle przepisów prawa Mojżeszowego to właśnie kapłani przez dokładne oględziny mieli urzędowo stwierdzać, że ktoś już nie ma trądu.

Czy „Idźcie, pokażcie się kapłanom” to polecenie? Tak to zazwyczaj komentatorzy widzą. W tym wypadku Samarytanin jest tym, który polecenia Jezusa nie wypełnia. Może dlatego, że w jego religii niekoniecznie miał do kogo się udać. W każdym razie jako jedyny wraca i dziękuję za uzdrowienie. I o dziwo, właśnie jego Jezus chwali. Dlaczego, skoro nie wypełnił Jego polecenia? Jezus chwali sprzeciwianie się Jego woli?

Trudno nie zauważyć, że uzdrowieni wcale nie musieli udać się do tych kapłanów natychmiast. Oczywiście nie wiemy jak daleko odeszli od miejsca, gdzie spotkali Jezusa. Ale zawsze mogli wrócić i podziękować. I to zanim uczynią zadość przepisom prawa.  Bo słowa Jezusa niekoniecznie trzeba rozumieć jako polecenie. I to polecenie od którego zależy czy będą zdrowi czy nie. To raczej powiedzenie im „na pewno zostaniecie uzdrowieni; to tak pewne, że możecie już szykować się do wypełnienia formalności, które pozwolą wam wrócić do waszych domów”. Takie tłumaczenie tej sceny pozwala uniknąć wspomnianej wyżej sprzeczności. I z tej perspektywy nie dziwi pochwała postawy Samarytanina. On jeden potrafił okazać wdzięczność. Pozostali nawet jeśli byli wdzięczni na pierwszym miejscu postawili sprawy formalne.

Samarytanin jako jedyny – jak to zauważają komentatorzy – został nie tylko uzdrowiony na ciele. Odkrył także Jezusa, został – cokolwiek to znaczy – uzdrowiony na duszy. A scena pokazuje, że dla Jezusa obcy nie są obcy. Każdy kto się do Niego zwraca może być ocalony. Czyli to powtórzenie przesłania płynącego z pierwszego czytania. Tu też mamy wdzięcznego nie-Żyda, który odkrywa Boga/Jezusa.

To wszystko? Uważnego czytelnika niepokoi pewnie łatwość wniosków, jakie postawiłem na początku poprzedniego akapitu. I to ostanie zdanie z Ewangelii „Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła”. Jak to: nie Jezus go uzdrowił, ale on sam się uzdrowił przez swoją wiarę? I w ogóle o jakiej wierze mówimy? Czy zwykłą wdzięczność Jezusowi za uzdrowienie można utożsamiać z wiarą w Jezusa Chrystusa? No to jak wierzył Samarytanin? Dostrzegł w Jezusie Syna Bożego? Trochę to nieprawdopodobne. W tekście tego nie ma.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama