Garść uwag do czytań na XV niedzielę zwykłą roku A z cyklu „Biblijne konteksty”.
Tok myśli autora księgi jest jasny: „przyjdźcie do wody” to wezwanie, by Izrael porzucił smutek i płacz i by zaufał Bogu. Bo – i to już w drugim akapicie – czekają go chwile chwały, czeka go zawarcie z Bogiem nowego przymierza. Ale – i to już w trzecim akapicie – trzeba, żeby wykorzystał okazję, trzeba, żeby się nawrócił. Te obietnice to tylko takie gadanie? Na taki możliwy zarzut odpowiada prorok w czwartej części swojej wypowiedzi, tej, którą czytamy tej niedzieli. I uzupełnia ją w piątej.
W tym kontekście pierwsze czytanie XV niedzieli zwykłej odarte zostaje z mistycznej otoczki. Nie trzeba się już zastanawiać nad działaniem Bożego słowa w człowieku choć do takich refleksji skłonić może Ewangelia. Tu chodzi o spełnianie się konkretnych Bożych obietnic. Po prostu, Bóg nie rzuca słów na wiatr. Tak najlepiej chyba ująć sens pierwszego czytania tej niedzieli.
2. Kontekst drugiego czytania Rz 8,18–23
„Sądzę, że cierpień teraźniejszych nie można stawiać na równi z chwałą, która ma się w nas objawić”.... W Liście do Rzymian Paweł wyjaśnia, że wszyscy, i Żydzi i poganie, potrzebują odkupienia, usprawiedliwienia. I pokazując że jedni i drudzy upadli wskazuje, że jest jedna nadzieja dla wszystkich – Jezus Chrystus. On chce zbawić wszystkich. On „poddał wszystkich nieposłuszeństwu, aby wszystkim okazać swe miłosierdzie” (11, 32). W tym kontekście padają słowa drugiego czytania tej niedzieli. Przytoczmy je.
Sądzę, że cierpień teraźniejszych nie można stawiać na równi z chwałą, która ma się w nas objawić. Bo stworzenie z upragnieniem oczekuje objawienia się synów Bożych. Stworzenie bowiem zostało poddane marności nie z własnej chęci, ale ze względu na Tego, który je poddał, w nadziei, że również i ono zostanie wyzwolone z niewoli zepsucia, by uczestniczyć w wolności i chwale dzieci Bożych.
Wiemy przecież, że całe stworzenie aż dotąd jęczy i wzdycha w bólach rodzenia. Lecz nie tylko ono, ale i my sami, którzy już posiadamy pierwsze dary Ducha, i my również całą istotą swoją wzdychamy, oczekując przybrania za synów, odkupienia naszego ciała.
Myśl Pawła zasadniczo jest jasna: na razie mamy się na ziemi nie najlepiej, ale nastąpi kiedyś dzień, kiedy wszystko stanie się słonecznie jasne. „Cierpienia dzisiejsze”, o których pisze Paweł, to niekoniecznie prześladowania. To także różne inne dolegliwości życia, łącznie z chorobami, bólami i strzykaniem w kościach. To wszystko znosimy „oczekując przybrania za synów, odkupienia naszego ciała”. Ale potem!... Potem będzie wszystko OK.
Jest w tym czytaniu jeszcze jedna ważna uwaga: z człowiekiem, nawet tym który już otrzymał pierwsze dary Ducha, na odkupienie oczekuje całe stworzenie. Także ono, wskutek grzechu człowieka (choć skutek niekoniecznie trzeba tu rozumieć jako następstwo czasowe) zostało „poddane marności”. I ono też kiedyś ma zostać „wyzwolone z niewoli zepsucia”. Niesamowite, prawda? Paweł zapowiada tu nowy, lepszy świat, który będzie doskonalsze niż to, co oglądamy dziś.
Warto jednak dodać, że ów lepszy świat niekoniecznie ma być światem innym w tym sensie, jakoby miał być jakimś światem poukładanym z zupełnie innych kamyczków, światem podobnym raczej do fantazji autorów science fiction niż tym, który znamy dziś. To będzie ten sam świat. Tyle że odnowiony. Wyzwolony z niewoli zepsucia. Wielka nadzieja dla tych, którym podobają się ziemskie słońce, góry, wody, drzewa, kwiaty i pory roku...
Mrzonki? No nie. Przecież w pierwszym czytaniu słyszeliśmy, parafrazując: „słowo, które wychodzi z ust Bożych nie wraca do Niego bezowocne, zanim wpierw nie dokona tego, czego chciał i nie spełni pomyślnie swego posłannictwa”. Jego obietnice zawsze się spełniają.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |