Widzimy ją od zwiastowania. Młodą dziewczynę, wybraną wśród wszystkich panien Izraela ze wszystkich pokoleń. Szczęśliwa jesteś, bo Ciebie właśnie wybrał Pan na matkę Mesjasza – mówi anioł.
I tu zaczynają się schody. Ciąża może stać się przyczyną śmierci. Dziecko przychodzi rodzić w grocie, potem uciekać z nim do Egiptu przed Herodem. Po powrocie czeka ją wiele lat ubogiego życia i pracy w Nazarecie. W końcu jedyny syn - i jedyne zabezpieczenie starości zostaje skazany i umiera w pohańbieniu.
Droga po ludzku trudna i pełna cierpienia. A jednak anioł powiedział o Maryi: „szczęśliwa”. Faktycznie: niewyobrażalnie szczęśliwa. Przeżyła życie w rękach Boga. To On osłonił ją, gdy nosiła dziecko. On ostrzegł przed Herodem. I On pamiętał o niej nawet konając na krzyżu. Nie zabrał cierpienia i wysiłku, ale pozwolił przez nie doświadczyć, że jest tuż obok.
Czasem można spotkać ludzi szczęśliwych, spokojnie szczęśliwych, choć obiektywnie powodów nie widać. Wręcz przeciwnie, można zapytać: z czego tu się cieszyć? Odpowiedź jest zwykle jedna: jestem bezpieczny w rękach Boga. Wielokrotnie doświadczyłem: on jest tu ze mną.
Ludzie błogosławieni jak ona – Matka. Boga i nasza.
Wszystkie komentarze »
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.