Pierwsza wiosenna burza uszkodziła linię energetyczną. Mając do dyspozycji świecę i blask ekranu komputera z trudem rozpoznaję litery na klawiaturze. To też jakaś lekcja kroczenia za głosem Dobrego Pasterza. Trzeba wytężyć wzrok, zmobilizować zmysły, w ciemności poszukiwać liter i z trudem składać z nich słowa i zdania. Wygrać walkę z ciemnością. Jak w życiu, gdy spośród wielu słów trzeba wyłowić Słowo dające życie wieczne, w mętnej papce reklam i wszelkiej maści wideoklipów odnaleźć symbol i tajemnicę – odwieczne drogi objawienia się Boga człowiekowi. Wyznaczające również szlak wędrówki człowieka ku Bogu.
W poznawaniu drugiej osoby ważniejszy od słów jest tak zwany przekaz pozawerbalny. Spojrzenie, mimika, ruchy rąk, brzmienie głosu, szeroko rozumiane czyny. Dlatego Jezus powołuje się na swoje czyny. To one objawiają Ojca.
Czasem zazdrościmy apostołom i pierwszemu pokoleniu chrześcijan. Uważamy, że im było łatwiej, bo słyszeli słowa i widzieli czyny. Zapominamy, że Bóg nie przestał mówić do swojego ludu. Jezus ciągle, w każdym czasie i miejscu, objawia siebie i Ojca. Symbol i Tajemnica, dwie osie liturgii Kościoła, bijące serca Boga, ten trwający nieustannie czyn Jezusa, Jego pascha, źródło światła i życia.
Wiem, wolimy spektakularne gesty, list w skrzynce pocztowej, cud będący dowodem namacalnym. Bo wtedy nie trzeba wytężać wzroku, mobilizować zmysłów, szukać w ciemności. Może to i dobrze, że czasem zgaśnie światło. Bo ciemność uaktywnia zmysły i sprawia, że jesteśmy bardziej otwarci na Symbol i Tajemnicę, zdolni wygrać walkę z ciemnością.
Czytania mszalne rozważaks. Włodzimierz Lewandowski
Przeczytaj komentarze | 1 | Wszystkie komentarze »
Ostatnie komentarze:
wszystkie komentarze >
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.