Prolog Janowy (1,1-18). Fragment książki "Ewangelia według świętego Jana, rozdziały 1-12. Nowy Komentarz Biblijny", który publikujemy za zgodą Wydawnictwa Edycja Świętego Pawła.
12-13. Ani kondycja stworzenia, ani stan przynależności nie wystarczą do uznania światłości. Do tego trzeba być narodzonym. Ci, którzy wierzą w Jego imię, zostali z konieczności narodzeni. Nie ma potrzeby uściślać relacji wprowadzonej przez stworzenie i przynależność, ale koniecznie trzeba uściślić relację stworzoną przez wiarę w Jego imię. Akt „wiary" znaczy coś więcej niż tylko akt o charakterze poznawczym; to moc bycia dzieckiem Boga. Zazwyczaj ktoś dokonuje jakiegoś aktu będącego konsekwencją egzystencji. Tutaj natomiast sytuacja jest odwrotna: tu przez akt wiary w Słowo (w imię) człowiek staje się dzieckiem Boga, rodzi się on ze słowa, które go wzbudza do życia i z nim się jednoczy jako jego pierwiastek ożywczy. W ten sposób człowiek jest w ścisłym znaczeniu zrodzony, a nie tylko stworzony. W tym nowym stanie nie jest on powołany do życia przez siły naturalne (krew), nie jest on ukształtowany na mocy solidarności między istotami ożywionymi (ciało jako metonimia małżeństwa), jego egzystencja nie pochodzi od żadnego autorytetu ludzkiego (mąż), lecz został narodzony, czyli wydany na to miejsce, do którego sam jako taki nie należy, gdyż rację swego istnienia znajduje jako życie w słowie.
Zaskakująca jest formuła: wierzyć w imię Jego. Formuła wierzyć w imię Jego jest typowo Janowa, ale rzadko spotykana (2, 23; 3, 18c i 1J 5, 13), dlatego szczególnie znacząca. Jeszcze bardziej zaskakująca jest formuła o oglądaniu chwały. Gdy się patrzy na ciało, nie jest rzeczą zwyczajną kontemplować chwałę. Wynika stąd, że to, co jest tu dane do wierzenia i oglądania, nie jest normalnym przedmiotem wierzenia i widzenia.
Imię jest przeciwstawieniem nieznanego. Imię pozwala w mowie ustalić miejsce osoby, a dla tych, którzy już ją znają, uznać jako kogoś znanego. Jeśli Słowo przyszło pod imieniem, to „swoi" powinni je rozpoznać. W tym wypadku nie wystarczyło znać imię, poznać rolę oznaczonej osoby (Mesjasz, Syn Człowieczy), lecz należało w nią uwierzyć. Dlatego swoi Go nie przyjęli. Przez „swoich" przyjście Słowa zostało potraktowane jako fakt, który niczego nie zmienia, jako powrót do tego samego. Natomiast w tych, którzy je przyjęli, Imię dokonało zmiany w ich egzystencji. Wierzący w imię Jego zostali przemienieni. W miejsce bycia narodzonymi z ciała i krwi zostali zrodzeni z Boga, a w miejsce praw otrzymanych od autorytetu ludzkiego (wola męża), otrzymali prawa (eksousia) od samego Boga. W miejsce zwyczajnego podmiotu (imię), dostępnego w doświadczeniu codziennym, zrodził się nowy podmiot, dostępny przez wiarę. Ta zmiana wykracza poza zwyczajną funkcję imienia. Ci, którzy uznali przyjście Kogoś innego, w Jego imieniu usłyszeli przychodzącego skądinąd, przekraczającego zwyczajne mówienie, które może obracać się wokół imienia.
W stosunku do światłości wyodrębniają się trzy grupy postaci. Jedni ją uznają, inni nie. Uznanie suponuje wcześniejsze poznanie, gdyż poznanie jest warunkiem uznania. Uznanie, którego Słowo domaga się od „świata", suponuje relację wynikającą ze stworzenia: świat stał się przez Nie. Oczekiwane uznanie przez „swoich" suponuje więzy przynależności: przyszło do siebie (na swoje). Wiara w Jego imię suponuje relację dobrowolnego zaangażowania: dał im moc stania się dziećmi Bożymi.
Termin eksousia znaczy: możność, godność, prawo, władza. Wyrażenie z krwi w l. mn. (eks haimatōn) stanowi aluzję do poglądu o poczęciu się człowieka przez pomieszanie krwi rodziców. Termin thelēma w języku greckim oznacza wolę, upodobanie; w tym znaczeniu występuje także w Nowym Testamencie. W polskich przekładach w odniesieniu do „ciała" spotyka się słowo pożądliwość (w BT: „żądza"), którego greckim odpowiednikiem jest epithymia. Nadaje się takie znaczenie temu słowu ze względu na połączenie ze słowem sarks - ciało. Ale u Jana sarks nie ma zabarwienia negatywnego jak u Pawła. W w. 13 zdaje się metoni-micznie oznaczać człowieka, jak w w. 14, bez pejoratywnej konotacji. W każdym razie nie ma tutaj przeciwstawienia woli ludzkiej (woli ciała) jako niezgodnej z wolą Bożą, lecz jest przeciwstawienie rzeczywistości ludzkiej i rzeczywistości Bożej (jak w 2 P 1,21). Wola męża zdaje się mięć wydźwięk jurydyczny.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |