Na 4 Niedzielę Adwentu C z cyklu "Wyzwania".
więcej »Służące do Sary, przyszłej żony Tobiasza
Dlaczego nas dręczysz z powodu twych mężów, dlatego że pomarli? Odejdź zatem z nimi, abyśmy już nigdy nie zobaczyli twego syna ani córki.
A dziewczyna poszła do swojego pokoju i płakała, postanawiając błagać Boga o śmierć.
Nie da się chyba przejść przez życie tak, by nikogo nie zranić. Tym bardziej, jeśli chodzi o rany zadawane nadwrażliwcom, którzy ciągle, z byle powodu, celebrują swoje krzywdy. Ale prawdą też jest, że czasem zdajemy sobie sprawę – przynajmniej trochę – że nasze słowa, nasze gesty, nasze lekceważenie czy traktowanie jak powietrze są jak sztylety zatapiane w ciele drugiego człowieka. Niestety, ten rodzaj agresji często lekceważymy. Tym częściej, im bardziej potępiamy wszelkie przejawy agresji fizycznej. A przecież te rany bywają głębsze i bolą znacznie bardziej niż klaps czy policzek.
Bóg powiedział „nie zabijaj”, „nie morduj”. Nie powiedział, że zakazane jest zabijanie tylko tym czy owym narzędziem.
Z nauczania Jana Pawła II
Przykazania, a zwłaszcza negatywne nakazy moralne, są początkiem i koniecznym pierwszym etapem drogi do wolności: „Pierwsza wolność — pisze św. Augustyn — polega na uwolnieniu się od występków, (...) takich jak zabójstwo, cudzołóstwo, nierząd, kradzież, oszustwo, świętokradztwo i tym podobne. Kiedy człowiek zaczyna być wolny od tych występków (a nie powinien ich popełniać żaden chrześcijanin), zaczyna podnosić głowę ku wolności, ale jest to dopiero początek wolności, a nie wolność doskonała”.
Przykazanie „nie zabijaj” stanowi więc początek drogi prawdziwej wolności, która prowadzi nas do energicznych działań na rzecz obrony życia i kształtowania określonych postaw i zachowań jemu służących: czyniąc tak, wywiązujemy się z naszej odpowiedzialności za osoby powierzone naszej opiece i wyrażamy przez czyny i głoszenie prawdy wdzięczność Bogu za wielki dar życia (por. Ps 139 [138], 13-14). (Evangelium vitae 75-76)
Dodaj swój komentarz »