Współcześni mędrcowi zapewne stawiali podobne pytania jak dworzanin etiopski Filipowi: o kim prorok mówi, o sobie czy o kimś innym? I zapewne nie otrzymali na nie odpowiedzi, „ponieważ nie nadeszła jeszcze Jego godzina”. Nam łatwiej Księgę Mądrości interpretować właśnie z perspektywy owej godziny.
Nie zapominamy oczywiście o trzech warstwach tekstu i widzimy w nim zarówno starotestamentalnego mędrca, siebie i Jezusa. Ale to właśnie On rzuca światło na wszystko, co nas dotyka. Bez Niego mierzenie się z jakąkolwiek zasadzką graniczy z absurdem, cierpienie zamienia się w cierpiętnictwo, tracimy z oczu nagrodę za prawość i zachowujemy się jakbyśmy tylko w tym życiu pokładali nadzieję.
O mądre rozróżnienia zawsze trudno. A gdy ich brakuje, zło bierze górę. Czy nie tak jest dzisiaj?
Co to takiego? Na czym polega? I jak się ma do współczesnej "kultury naukowej"?
Dodaj swój komentarz »