Wielki cud, rozmnożenie chleba. Rozgorączkowanie, ekscytacja.... A Jezus mówi: "Szukacie Mnie nie dlatego, że widzieliście znaki, ale dlatego, że jedliście chleb do syta. Zabiegajcie nie o ten pokarm, który niszczeje, ale o ten, który trwa na życie wieczne, a który da wam Syn Człowieczy; Jego to bowiem pieczęcią swą naznaczył Bóg Ojciec"... To się im nie spodoba. Za chwilę - o dziwo - zapytają jakim znakiem wykaże się wobec nich...
Dziś w sumie bywa podobnie. Gdyby Jezus dawał jeść do syta, dawał bogactwo, powodzenie, może byli by zainteresowani. Ale te wymagania, by nie tylko mówić o miłości, ale kochać... Wielu ludzi wierzy też w różne niestworzone historie. Wierzy, bo ta wiara to czysta teoria; nie wymaga od nich więcej niż powiedzenie „Tak! to na pewno jest prawda!”. Że istnieje nieskończenie wiele wszechświatów, że kosmici maja na ziemi jakieś tajne bazy i że Elvis nie umarł... Ale gdy uwierzyć znaczy zmienić swoje życie, dostosować je do wymagań wiary....
My, chrześcijanie,nie boimy się kochać. Bo choć trzeba się czasem wysilić, to przecież wiemy, że to, co prawe, dobre i piękne jest kiełkującym ziarnem wieczności... I wiemy, że Jezus naprawdę jest chlebem życia; że kto do Niego przychodzi, nie będzie łaknął; a kto w Niego wierzy, nigdy pragnąć nie będzie. Bo Jego zmartwychwstanie jest odpowiedzią na najgorszą z ludzkich bolączek: nieuchronną śmierć. I dlatego nie musimy zagłuszać lęków przed przyszłością żadnym znieczulaczem....