Janowi zostało objawione to, co ma napisać dla pożytku innych. Ewangeliści opisali wiele znaków, aby kolejne pokolenia miały życie. Cień przechodzącego Piotra – nawet przelotne spotkanie z tym człowiekiem – było dla wielu uzdrawiające. A co, gdybyśmy zamiast mówić „Jan” czy „Piotr” – wstawili tam własne imię? Czy jesteśmy tak samo otwarci na Boże wskazówki? Czy tak samo umiemy przekazywać innym życiodajne znaki? Czy ci, którzy żyją w naszym cieniu, mogą oczekiwać tego, co zdrowe i podnoszące?
Może czujemy się zbyt niegodni, zbyt mali, by myśleć o sobie w takich kontekstach: świadczenia i prorokowania. A przecież Miłosierny Jezus pokazuje nam te same rany co wówczas apostołom. Nawet jeśli nie było nas z nimi, jak Tomasza, umiejmy jak on być gotowi do złożenia wyznania wiary. Tylko tyle i aż tyle: „Ty jesteś Jezus, nasz Bóg”. To wystarczy.
Dodaj swój komentarz »