Cieszyć się swoim Stwórcą, radować się swym Królem – ta bliska nam postawa jakoś „ustawia” nasze życie, ukierunkowuje je, pozwala zobaczyć je w innym świetle. Być może jest to jedyna otucha, jedyna nadzieja w dniach trudnych i mrocznych, w chwilach tuż przed świtem, kiedy nie czujemy się gotowi do zmierzenia się ze światem…
Cieszyć się swoim Stwórcą, radować się swym Królem – nic i nikt nie może nam w tym przeszkodzić. Jego Królestwo jest zamknięte przed nami tylko pozornie. Ci, którzy nie pozwalają nam wejść, dadzą się ominąć. Czy nie jest to coś pocieszającego? Że do Boga mamy dostęp, choćby nie wiem kto, nie wiem jak nas od Niego odgradzał.
Oby nasza wiara w Boga „wszędzie dała się poznać”, obyśmy nie dali się na tej drodze zatrzymać, obyśmy nie żałowali…