Dobrze jest poczuć czasem dreszczyk emocji, odkryć coś nadzwyczajnego, mieć poczucie spełnienia – ale i to, do czego zachęca apostoł, choć takie zwyczajne, wydaje się pociągające: móc „spełniać własne obowiązki i pracować swoimi rękami”. Dziś wiemy zresztą, że móc tak żyć, to nie oczywistość, a przywilej.
Tym bardziej więc te ofiarowane nam bogactwa, dowody na życzliwość Pana z przypowieści o talentach, wydają się godne uwagi. Mieć talent – to być posłanym do służby, pomnażać otrzymane dobro, przydać się na coś. Kto by nie chciał?
Miłość, którą się w życiu kierujemy, uwalnia od skupienia na sobie, od presji wymuszania na innych uwagi, żądania przysług i przywilejów. Obdarowany prze Boga wie, że jest to życiodajna zasada, rozstrzygające prawo: kochać tak, jak jesteśmy kochani.