Tabor. Jezus, Eliasz i Mojżesz. I śpiący Piotr, Jakub i Jan. A potem, po przebudzeniu, ta nieporadna propozycja zaskoczonego Piotra: „Mistrzu, dobrze, że tu jesteśmy. Postawimy trzy namioty: jeden dla Ciebie, jeden dla Mojżesza i jeden dla Eliasza”.
Każdy ma w życiu swoje Tabory. Oazy, ŚDM-y. Chwile światłości, chwile intensywnych przeżyć, kiedy Bóg, Jezus, wydają się tak blisko..... Zatrzymać je, rozbić na górze namioty, niech trwają! Co tam życie w dolinach!
Szybko jednak okazuje się, że trzeba zejść. W doliny szarego życia. Ale wspomnienie chwili bliskości z Bogiem pozostaje. Choć czas przykrywa kurzem szczegóły i wszystko staje się bardziej podobne do snu, to przecież tamte przeżyte na Taborze chwile pozwalają trwać, gdy przychodzi krzyż i świat wydaje się walić na głowę... I wierzyć, że rację miał ten, który z nieba mówił: „To jest mój Syn Wybrany, Jego słuchajcie”.
Modlitwa
Dziękuję CI Boże, za wszystkie Tabory, które mi w życiu darowałeś; za te chwile, kiedy wydawałeś się tak blisko, na wyciągnięcie ręki, a wcielanie w życie tego, czego uczył Twój Syn postulatem tak oczywistym jak słońce na niebie. Dziękuję. Dziś.. Cóż... Pomóż mi Boże trwać... Przecież wiem, że nie poszedłem za mrzonkami...
Garść uwag do czytań na IV niedzielę wielkanocną roku B z cyklu „Biblijne konteksty”.
Wszystkie komentarze »
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.