to kategoria znana wielu starożytnym
religiom, określająca stan, w którym można było zbliżyć się do bóstwa
albo do rzeczy świętych. Czystość tak rozumiana była często całkowicie
niezależna od odpowiedzialności moralnej i różniła się od cnoty będącej
przeciwieństwem rozwiązłości. Utrata czystości następowała z powodu
określonych kontaktów materialnych, biologicznych funkcji ciała czy
nawet chorób.
Teologiczny sens czystości tak rozumianej i troski o nią wyjaśnia
się w świetle prawdy o człowieku. Cały człowiek, każdy przejaw jego
egzystencji, ma znaczenie dla relacji z Bogiem. Cały człowiek jest
stworzony przez Boga, od Niego pochodzi i do Niego ma powrócić.
Przybliżając się do Boga, człowiek miał usuwać wszystko to, co na tej
drodze powrotu do Niego przeszkadzało i to, co go oddzielało od Boga.
Liczne przepisy w Prawie Mojżeszowym, nazywając te przeszkody
nieczystościami, wskazywały na sposoby ich usunięcia. Przepisy o
oczyszczeniach były uważane za przywilej umożliwiający Izraelitom
przebywanie blisko Boga i pod Jego zbawczą opieką. Centralne miejsce w
Torze - Prawie, najważniejszej części Biblii hebrajskiej, zajmuje
Księga Kapłańska, w której należy widzieć nie tyle zbiór zakazów, ile
pozytywne objawienie warunków dostępu do Boga.
Czterdzieści dni po narodzeniu chłopca, a osiemdziesiąt po
narodzeniu dziewczynki matka powinna przyjść do świątyni i poddać się
obrzędowi oczyszczenia: „Kiedy zaś skończą się dni jej oczyszczenia po
urodzeniu syna lub córki, przyniesie kapłanowi, przed wejście do
Namiotu Spotkania, jednorocznego baranka na ofiarę całopalną i młodego
gołębia lub synogarlicę na ofiarę przebłagalną. (...) Jeżeli zaś ona
jest zbyt uboga, aby przynieść baranka, to przyniesie dwie synogarlice
albo dwa młode gołębie, jednego na ofiarę całopalną i jednego na ofiarę
przebłagalną. W ten sposób kapłan dokona przebłagania za nią, i będzie
oczyszczona” (Kpł 12,6.8). Ewangelista pisząc w liczbie mnogiej o „ich
oczyszczeniu” (Łk 2,22), podkreśla przynależność Jezusa do Boga. W
Ewangelii i w Dziejach Apostolskich św. Łukasz nazywa Świętym nie tylko
Ducha, ale również i Jezusa (Łk 1,35; 4,34; Dz 3,14; 4,27.30).
(za: Gość Niedzielny Nr 5/2003)