Na Boże Narodzenie - Msza w dzień - z cyklu "Wyzwania".
więcej »Moja córeczka dogorywa, przyjdź i połóż na nią ręce, aby ocalała i żyła - wołał w rozpaczy jeden z przełożonych synagogi. Jezus wysłuchał wołania. Wkrótce jednak przyszli ludzie z wiadomością, która zwala z nóg: córka umarła. I jakby tego było mało, dodali: Czemu jeszcze trudzisz Nauczyciela?
Próbuję sobie wyobrazić, jak można być tak okrutnym. Jak można do strasznej wiadomości o śmierci dziecka dołożyć jeszcze oskarżenie?
Czemu jeszcze trudzisz Nauczyciela? Gdyby te słowa padły ze strony uczniów pomyślałabym: chęć ochrony Mistrza. Daleka od miłości dla tych, którzy ich otaczali, ale jakoś zrozumiała. Ale to byli ludzie, którzy powinni być mu bliscy. Których powinno być stać na choćby odrobinę współczucia…
Co kryje się za tymi słowami? Brak wiary? Pogarda? Czemu jeszcze zawracasz mu głowę? Myślisz, że coś może? Myślisz, że go obchodzisz???
Jezus reaguje natychmiast: Nie bój się, tylko wierz. Nie szkoda mu czasu. Nie szkoda mu trudu.
Bóg nie chce śmierci człowieka. Nie cieszy się ze zguby żyjących. Nie zabija. Także obojętnością. On podtrzymuje nadzieję. Przywraca życie.
Wszystkie komentarze »
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.