Owce niemające pasterza wydają się godne politowania. Znikąd ochrony, poprowadzenia, troski. A jednak w naszym pokręconym świecie coś na kształt takiej owcy wybralibyśmy na symbol naszych aspiracji – rzecz jasna, nazywając to inaczej. Na przykład: zwierzęciem niezależnym (nie słuchać żadnego głosu), posiadającym własny rozum (po co nam przewodnicy?!), umiejącym wznieść się ponad doraźne potrzeby (typu woda i trawa) i zaufać własnym ambicjom (przecież dam radę!).
Być prowadzonym przez Boga – ileż to razy nie brzmiało to dumnie w naszych uszach! Opór przed tym czujemy niemal bezwiednie – jest nim nasycone powietrze, którym dzisiaj oddychamy. Po co zaufać Bogu? Po co szukać wskazówek? Po co opierać się na Bożym prawie?
Tyle pytań i tylko jedna Jezusowa odpowiedź: Jeśli chcesz…
Dodaj swój komentarz »