Zobaczyli odmienioną twarz, szaty lśniąco białe i usłyszeli głos z nieba. Mimo to nie było euforii, pieśni uwielbienia, uroczystych deklaracji i wyznań. Szli w dół jak Abraham. W półśnie. Milczeli. Z przerażenia? Raczej nie. To milczenie było namysłem. Konfrontacją. Odkrywaniem na nowo prawdy. O kim? O Nim? O nich samych? Jakiejś prawdy będącej poza nimi?
Jesteś Bożym Mesjaszem. Taką odpowiedź dał Piotr zanim poszli na górę. To jest mój Syn umiłowany. Taką odpowiedział Piotrowi Ojciec na górze. Co miał na myśli Piotr nad jeziorem? Co znaczą słowa Ojca? On, nazwany skałą, opoką, fundamentem Kościoła (co znaczy Kościół, zastanawiał się Piotr), nie mógł wytrzymać na swoich barkach ciężaru tajemnicy, wątpliwości. Nie potrafił uchwycić związku między swoim wyznaniem i świadectwem z nieba.
Czyżby wierzyć znaczyło żyć w napięciu? Miotać się. Szukać nici łączącej własne wyobrażenia i tajemnicze świadectwo? Wybrał milczenie. Konsekwentnie. Gdy ujrzał pusty grób również milczał. Dokąd zaprowadzi go milczenie?
Rachunek sumienia
Śladami świętych
„O Panie, nie dawaj mi tyle pociech w tym życiu, ale skoro już w swej nieskończonej dobroci i miłosierdziu dajesz mi aż tyle pociech, to zabierz mnie do swej świętej chwały, bo męką jest żyć, nie widząc Ciebie po doznaniu Twego wewnętrznego pocieszenia” (św. Franciszek Ksawery).
Czytania mszalne rozważa ks. Włodzimierz Lewandowski
Przeczytaj komentarze | 1 | Wszystkie komentarze »
Ostatnie komentarze:
Panie Jezu, proszę, przemień moje serce.
wszystkie komentarze >
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.