Na 4 Niedzielę Adwentu C z cyklu "Wyzwania".
więcej »Adwent to najlepszy czas, by zobaczyć, że to Bóg jest zawsze na początku wszystkiego, co dobre i sprawiedliwe.
Sama z siebie nic dobrego uczynić nie mogę. To On wypowiada słowo wezwania, to On popycha do działania. On jest źródłem kreatywności i początkiem myśli.
Moim zadaniem jest czuwać, by usłyszeć i dostrzec, by odpowiedzieć na delikatny powiew Ducha. Tak jak zrobił to Jan.
Całe życie, od spotkania z Jezusem w łonie Maryi, Jan przeżywał jako przygotowanie do wypełnienia woli Boga. Jego pobyt na pustyni był środkiem, który miał na celu wydoskonalenie duchowego słuchu, wyostrzenie duchowego oka. Dzięki temu słowo Boże usłyszał i je wypełnił.
Moje życie też powinno być tak przeżywane. Bóg i do mnie mówi i oznajmia mi, czego ode mnie oczekuje. Może niekoniecznie muszę iść na prawdziwą pustynię, ale dobrze jest codziennie znaleźć choćby i 15 minut na „pustynię” – bez telefonu, komputera, innych ludzi – by pobyć ze słowem Boga. Słuchać, co On do mnie mówi. Nic więcej.
Bóg ma w dzisiejszym świecie do dyspozycji mnóstwo aktywistów, ale ciągle zbyt mało osób, które chcą przytulić się do Jego serca i kochać Go.
Najpierw słuchać i kochać, potem działać z miłością. Nie na odwrót.
„Albowiem to Bóg jest w was sprawcą i chcenia, i działania zgodnie z [Jego] wolą” (Flp 2,13).
Wszystkie komentarze »
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.