Wydawało się, że dotarł do celu. Otwarła się brama. Mógł wejść do środka. Zmierzyć, policzyć, zważyć, opisać, dotknąć. Otrzeć się o Rzeczywistość do tej pory dostępną jedynie nielicznym i wyjść umocnionym, przekonanym, napełnionym, zbudowanym, utwierdzonym…
Tymczasem wszystko okazało się „jakby”. Komnata Króla przedsionkiem przedsionka przedsionków. Co nie znaczy nierzeczywistym, nierealnym, nieprawdziwym. Wszystko tak, ale nie do końca. Niezmierzone, niepoliczone, niezważone, nie do opisania, nie do dotknięcia. Ale prawdziwe, żywe, nieziemsko ziemskie.
Zrobił to, co w takiej sytuacji zrobić można. Porzucił pragnienie zmierzenia, policzenia, zważenia, opisania, dotknięcia i upadł na twarz, oddawszy pokłon.
Wezwani, by dostąpić chwały Pana naszego, Jezusa Chrystusa. Póki co zawsze w przedsionku przedsionka przedsionków. Gdzie zawsze znajdzie się miejsce, by upaść na twarz i oddać pokłon.
Dodaj swój komentarz »