A jeżeli ktoś słyszy słowa moje, ale ich nie zachowuje, to Ja go nie potępię. Nie przyszedłem bowiem po to, aby świat potępić, ale by świat zbawić. Kto Mną gardzi i nie przyjmuje słów moich, ten ma swego sędziego: słowo, które wygłosiłem, ono to będzie go sądzić w dniu ostatecznym.
Czy Bóg może ukarać...? Czy z powodu jednego grzechu potępi tak dobrego człowieka...? Jak dobry Bóg może skazać człowieka na piekło? Takie pytania można czasem usłyszeć.
Jezus odwraca tę logikę. Nie przyszedłem po to, aby świat potępić, ale by świat zbawić - mówi. I nie tylko mówi. Umiera dla zbawienia wszystkich. Każdego człowieka. Nie ma większego dowodu na to, jaka jest Boża wola wobec każdego z nas.
Ale to nie znaczy, że jest obojętne, jak traktujemy słowo Boga. Ono jest skierowane do naszego sumienia. Porusza je i oświetla. Jeśli ktoś to poruszenie i światło widzi, ale je lekceważy albo wręcz nim gardzi, osądzi go na końcu jego własne sumienie i to słowo, które zlekceważył. Jego sędzią stanie się jego własne serce.
A Bóg? Bóg jest większy od naszego serca. I do końca nas będzie szukał.
Wszystkie komentarze »
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.