Na 4 Niedzielę Adwentu C z cyklu "Wyzwania".
więcej »Każdy z nas słyszy te słowa Jezusa w swoim sumieniu, gdy zgrzeszy.
Łatwo przyjąć Jezusa pocieszającego, nauczającego, czyniącego cuda i znaki. Trudniej człowiekowi zgodzić się na to, że Jezus będzie go napominał – czasem poprzez swoje Słowo, czasem ustami najbliższych, sąsiada, kolegi z pracy czy ze szkoły.
A przecież napominanie to wyraz miłości. Skoro Jezusowi na mnie zależy, nie może pozwolić, bym tkwiła w błędzie, w niewiedzy, w mroku grzechu i zła.
Tylko czy ja potrafię, jak Szaweł, wejść w ciszę i milczenie, by rozważyć to, co usłyszałam? Może bliżej mi do postawy zagadywania tego, co trudne i bolesne, przerzucania winy na innych?
Wiara to nie tylko przyjęcie tego, że dzięki mocy Jezusa mogę czynić wielkie rzeczy, ale też zgoda na to, że jest we mnie jeszcze wiele do zrobienia i On chce, bym nad tym pracowała.
„Zejdź Mi z oczu, szatanie! Jesteś Mi zawadą, bo myślisz nie na sposób Boży, lecz na ludzki” (Mt 16,23b).
Wszystkie komentarze »
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.