Pragniemy żyć, cieszyć się obfitością i pokojem. Wierzymy, że Bóg to właśnie ma dla nas – na przekór chorobom, słabościom, śmierci. Kiedy Jezus wyciąga rękę i dotyka trędowatego, mówiąc: „Chcę, bądź oczyszczony” – dostrzegamy samych siebie wobec tej samej, życiodajnej woli. Modląc się: „bądź wola Twoja” – ufamy, że jest to dla nas najlepsze, co może się stać.
Poszerzanie tej przestrzeni patrzenia na Boga jako na Tego, z którego ręki spodziewamy się dobra, pełni, życia – wydaje się być naglącym zadaniem naszej chrześcijańskiej codzienności. Bo czyż świat dzisiaj nie pokazuje nam Boga, który zagarnia, zabiera, ogranicza? Który sięga po każdą ludzką radość, nie oferując nic w zamian? Czy słuchając współczesnych, wypowiadających się na „religijne tematy”, nie odnosimy czasem wrażenia, że mówią o wszystkim, tylko nie o Nim: Jezusie, który umarł, byśmy my życie otrzymali?...
Wszystkie komentarze »
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.