Syryjczyk Naaman. Samarytanin. Uzdrowienie otworzyło im oczy i rozpoznali Boga. To było wczoraj. A dziś? Za Jezusem idą tłumy żądne znaków. Wiele już ich dokonał. Wiele widzieli. Chcą jeszcze. Wiele też mówił do nich, wiele opowiedział przypowieści... Tak, tak, słyszymy Cię, oczywiście. Ale potrzebujemy jeszcze znaku, by uwierzyć! Nie możesz przecież oczekiwać, że tak na słowo...
Żaden znak nie będzie dany prócz znaku Jonasza. Jonasz był znakiem dla Niniwy. Szedł przez miasto, nawoływał do nawrócenia. Jego osoba była znakiem. Jego słowo, w którym powinni rozpoznać wezwanie Boga, było znakiem. Inny nie będzie dany.
Człowiek jest zdolny rozpoznać Boga. Jest zdolny rozpoznać Jego mądrość, nawet jeśli nie umie jej dobrze ująć w słowa. Jest w nas ta wrażliwość, która wskazuje: to jest dobre, mądre i piękne. Wiem to przecież. Czemu za tym nie idę? Czemu nie słucham? Czemu się nie nawracam?
Wypadałoby odpowiedzieć: bo to niewygodne. Bo boję się, że coś stracę. Szczera odpowiedź może otworzyć na Boga. On potrafi wejść w dialog, jest cierpliwy, prowadzi... Ale prościej jest odpowiedzieć zaporowo: udowodnij! Wtedy Ci uwierzę!
Dobrze wiesz, że nie.
Żaden znak nie będzie nam dany, prócz tych, które mamy wokół siebie i których nie chcemy widzieć.
Wszystkie komentarze »
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.