Na 4 Niedzielę Adwentu C z cyklu "Wyzwania".
więcej »Czy człowiek jest cuchnącym wrzodem na zdrowym ciele natury? To modna dziś narracja. Najlepiej, by ludzi nie było. Przynajmniej nie tak wielu. Bo niszczymy, niszczymy i raz jeszcze niszczymy. Świat powinien być... No właśnie, dla kogo? Dla tych bogatych pseudoekologów, którzy dużo mówią o potrzebie ochronie przyrody, ale sami pełnymi garściami z jej zasobów czerpią, martwiąc się tylko, że inni też korzystają, więc kiedyś może dla nich samych zabraknąć?
Natchniony przez Boga autor Księgi Rodzaju widział to inaczej. Czytam dziś, jak Bóg ulepił człowieka, tchnął w jego nozdrza tchnienie życia, a potem „wziął (...) człowieka i umieścił go w ogrodzie Eden, aby uprawiał go i doglądał”.
Człowiek należy do dwóch światów: ulepiony z prochu ziemi jest cząstką świata przyrody, ożywiony Bożym tchnieniem jest cząstką świata duchowego. W zamyśle Bożym nie jest dla natury śmierdzącym wrzodem, ale gospodarzem, któremu pozwolono czy wręcz nakazano Eden – a w domyśle także resztę świata –
uprawiać i doglądać. Jasne, nie ma bezmyślnie niszczyć. Ale ma prawo korzystać z tego, co natura przynosi.
Tak widzi człowieka Bóg. Widzi w nim gospodarza, nie wyrzutka. Jesteśmy dla Niego ważni. Bardzo ważni.
Przeczytaj komentarze | 1 | Dodaj swój komentarz »
Ostatnie komentarze:
wszystkie komentarze >