Jest w tym coś pokrzepiającego: w tym zapewnieniu Jezusa, że nas nie pozostawi samych. Pierwsi usłyszeli o tym uczniowie, a więc ludzie, którzy z ludzkiego punktu widzenia już przeminęli, których kości rozsypały się w proch. Ciągłość tej Bożej obecności słyszymy i my dzisiaj, tak samo mocno, choć wiele lat po tamtych wydarzeniach. Bóg ogarnia naszą przeszłość, teraźniejszość, przyszłość.
Dzisiaj – w dobie ubezpieczeń na życie, inwestowania w siebie, kiedy przywykliśmy chlubić się własną zaradnością – ta miłująca i zapraszająca do miłości Obecność mówi o nas, ludziach, coś niezwykle istotnego. Relacja, w której jesteśmy z Bogiem – właśnie ona – jest życiodajna, owocująca, twórcza. To związanie nie obciąża, a wyzwala.
Jeśli szukamy rozwiązań: w swoich relacjach z ludźmi, ze światem, z samymi sobą – być może trzeba nam szukać ich właśnie tu. W więzi, którą mamy z Bogiem. W Jezusowym zapewnieniu: „nie zostawię”.