To zamieszanie wokół. Zgiełk w tle, jakaś presja, zamęt. I pokój serca wymagany od nas, wierzących. Tak jak u Pawła: wsparty Bożym pouczeniem nauczał w Koryncie i gdy nagle został oskarżony, to niechęci prokonsula do religijnych sporów „o słowa i nazwy” zawdzięczał uniknięcie sądowego wyroku. Tak jakby te zamieszki się go nie imały, tak jakby wszystko działało na jego korzyść.
Nie wiem, czy umiemy jak apostoł zaufać Bożemu słowu i robić, co do nas należy. Będąc blisko ludzi i ich spraw (czytaj: nie oczekując szczególnej ochrony), ale i powalając się prowadzić (czytaj: ufając, że każde okoliczności są pod władzą Boga).
Lęk przygniata, ogranicza, nakazuje milczenie. Wiara: słucha Boga, głosi Boga, służy Bogu. W każdych okolicznościach.