Kto kocha, ten żyje. Kto żyje, idzie dla braci na śmierć – jak Jezus.
Umieramy dlatego, że nie kochamy i umieramy dlatego, że kochamy. Logika listu Janowego tylko z pozoru wydaje się absurdem, czymś bez nadziei (co za różnica jaki jest powód, skoro czeka nas śmierć?). Jest obietnicą – bo zasadza się na wierności Jezusowi, na Jego zmartwychwstaniu, które i nam zostało obiecane.
Wesele, dziękczynienie, jaśniejący dzień święty – te określenia intuicyjnie rozumiemy przecież. Chcemy tego wszystkiego i dla siebie, i dla swoich bliźnich. W tym też jest obietnica: że ten Jezus, któremu żeśmy zaufali, dostrzeże nas i pod drzewem figowym, i w każdym innym miejscu.