Smutne to spostrzeżenie Jezusa. Że prorok nie jest mile widziany w swojej ojczyźnie. Ale ciekawe, że niewiara jakby blokowała moc Jezusa. „I nie mógł tam zdziałać żadnego cudu, jedynie na kilku chorych położył ręce i uzdrowił ich” – napisał święty Marek. Rzeczywiście tak może być?
Nie ma się co kłócić z Ewangelistą :-) Jeśli tak napisał, to znaczy że tak bywa: niewiara jakby blokowała moc Jezusa. Chyba jednak nie chodzi o ułomność naszej wiary; nie o to, byśmy teraz siebie winili, że Bóg nie uzdrowił tego, za którego zdrowiem prosiliśmy, że ktoś inny nie wrócił na drogę cnoty, a krzywdziciel nie przestał krzywdzić, bo nasza wiara była za słaba. Wszak zawsze możemy jeszcze krzyknąć, jak ów ojciec proszący za swoim dzieckiem, „wierzę zaradź memu niedowiarstwu” (Mk 9). Raczej chodzi o to, że tylko ci, co wierzą, zobaczą cuda. Ci, którzy nie wierzą, nie zobaczą ich. No, chyba że jak Szaweł zostaną z Bożej łaski powaleni na ziemię...
Bo cud jest darem. Nie po to, by być orężem, który ma przekonać odrzucających Chrystusa. Ci, nawet jeśli zobaczą, nie uwierzą. Widzą zresztą – ot, cuda bez których nie ma beatyfikacji – a mimo to nie wierzą...