Nie krzyż nas zbawił, tylko Jezus. Masz rację. Co nie znaczy, że we wszystkim. Nie jest błędem mówienie o innych krzyżach, o zmaganiu i ucieczce przed nimi, i przygotowaniu na spotkanie z nimi. Z prostego powodu. Jezus nie unieważnił żadnego ludzkiego krzyża. Nawet nie chciał, by nieść Jego krzyż. Chciał tylko, byśmy wzięli nasze, swoje własne i nieśli je, zapierając się samych siebie. Tego pragnienia Jezusa nie da się z Ewangelii wymazać.
Skąd zatem ta pewność, że mówienie o innych krzyżach jest błędem? Czy nie jest to jedna z form ucieczki przed własnym krzyżem?
Zaprzeć się samego siebie. Nie chodzi o rezygnację z ideałów, zdradę wartości, równanie w dół. Raczej o znalezienie solidnego podparcia dla rąk i nóg, by udźwignąć ciężar, zmienić jego położenie. Coś jak z pchaniem uszkodzonego samochodu. Na śliskiej drodze nie posunie się go ani o centymetr. Trzeba wprzód znaleźć punkt oparcia (czyli zaparcia).
Czytania mszalne rozważa ks. Włodzimierz Lewandowski
Przeczytaj komentarze | 4 | Wszystkie komentarze »
Ostatnie komentarze:
Codziennie żegnam się znakiem krzyża świętego-On nie chciał,by nieść Jego krzyż--a ja całuję ten krzyż i proszę o łaskę dla mnie.Tak szukam solidniego podparcia.On daje mi zwycięstwo i razem ze mną bierze mój krzyż,gdy doświadczam niesprawiedliwych oskarżeń,droga jest ciężka i trudna-opieram się na Twojej miłości pomóż nam Jezu iść drogą krzyża pomagaj dodawaj nam sił.
Jeśli kto chce za Mną iść,
niech sam siebie zaprze (Mt 16,24)
Tak wyjaśnia komentarz biblijny Ks.Mariana Wolniewicza (Nowy Testament)1975 r wydania KŚW Poznań, co więcej cyt."wzmianka o krzyżu znalazła się w tekście po śmierci Jezusa" :)
"Cóż bowiem za korzyść stanowi dla człowieka zyskać świat cały, a swoją duszę utracić?"
Mk 8,27-33
Czy idę z Jezusem, którego kocham?
Idę z Jezusem mimo tego, jak inni to widzą.
Czasem nie idę, bo jestem przybita, wtedy wołam do Ojca Niebieskiego.
Ojcze,strzeż mego serca,napełnij pokojem.
Moim fundamentem jest Jezus, nie stoję na lodowisku, tylko uczepiłam się Go na Ziemi, żeby potem zobaczyć w Niebie...
Tutaj opieram się na bliźnich... i zaczynają się problemy...
U Pana Boga nie ma problemów: albo tak tak, albo nie nie...
Myśląc po ludzku, zaczyna się kombinowanie...
Droga z Panem jest prosta, nawet jak mam nieść krzyż, to jest lekki, a jarzmo - słodkie.
Tylko z Bogiem moje życie ma sens.
Nieść go roztropnie i nie ustawać.
Jeżeli nie dopadnie nas zniechęcenie, to ów krzyż przyniesie plon obfity.
A przecież wszyscy tego pragniemy.
Dobry Boże przyspórz sił i determinacji!
wszystkie komentarze >
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.