Na 4 Niedzielę Adwentu C z cyklu "Wyzwania".
więcej »Nie mówię, że jestem podobny do Jeremiasza. To byłaby zarozumiałość. Odnajduję jednak w jego nastroju swoje nastroje. W jego problemach – swoje problemy. Albo problemy swoich współbraci.
Czytam:
Biada mi, matko moja, żeś mnie porodziła, męża skargi i niezgody dla całego kraju. Nie pożyczam ani nie daję pożyczki, a wszyscy mi złorzeczą.
Nie jestem politykiem. Nie uczestniczę w wyścigu do pieniędzy. Mimo to spotykam się…. Może nie ze złorzeczeniem, ale niechęcią. Tępy, chodzący na pasku kleru katol – myśli o mnie i mnie podobnych niejeden. To przykre. Ale jeśli z powodu wierności Bogu, łatwo znieść…
I dalej:
Nigdy nie zasiadałem w wesołym gronie, by się bawić. Pod Twoją ręką siadałem samotny, bo napełniłeś mnie gniewem. Dlaczego mój ból nie ma granic, a rana moja jest nieuleczalna, niemożliwa do uzdrowienia?
Siadałem w wesołym gronie. Tyle że tych, którzy myśleli tak jak ja, albo którym moja wiara nie przeszkadzała. W wielu zabawach nie mogłem jednak uczestniczyć. Bo byłem inny, bo nie pasowałem do towarzystwa. Bo nie robiłem rzeczy, które inni bawiący się uznawali za normę. Taka samotność… Nie, nie boli. W każdym razie nie bardziej niż codzienne życie. Tylko nie ma czym tego bólu uśmierzyć. Choćby na chwilę…
Przeczytaj komentarze | 6 | Wszystkie komentarze »
Ostatnie komentarze:
Wszystkim pomagają i po to są. Po to są również komentarze, żeby przedstawiać swój własny punkt widzenia, bo ile jest ludzi, tyle odczuć przy zetknięciu z Bożym Słowem. I dlatego właśnie moje komentarze nie są krytyką osoby, ale polemiką z jakąś konkretną wypowiedzią.
Nie zawsze odkrycie swojego podobieństwa do postaci z Pisma Świętego jest dumą. Jeremiasz to człowiek z krwi i kości, raz wysławia Boga, a raz żałuje tego, że żyje. Czy wtedy, kiedy czuję się jak Jeremiasz: "Po co wyszedłem z łona matki? Czy żeby oglądać nędzę i utrapienie i dokonać dni moich wśród hańby?" (Jr 20,18), czy wtedy mam być dumna: o, jestem podobna do proroka! Nie! Wtedy mówię sobie, że już ktoś tak czuł, ale był z Bogiem, Bogu to wypowiedział i Bóg go wybawił. Jeżeli piszę, że nie powinniśmy się bać odnajdować swojej historii w Biblii i nie powinniśmy uważać za zarozumiałość tego, że czujemy się jak Jeremiasz, Eliasz, Piotr, to nie znaczy, że mamy się chełpić taką czy inną postacią, ale że (przytoczę Twoje słowa:) "Biblia to Żywe Słowo, w którym odnajdujemy siebie w określonych okolicznościach". Tak, właśnie o to mi chodzi, nie dla własnej pychy to robię i nie po to, żeby mówić, że jestem podobna do proroka, ale że dzisiaj tutaj odnajduję się w jego słowach. I to nie jest wcale zarozumiałość.
Ale: "ktoś widzi w danej chwili swą małość i duma z podobieństwa do proroka byłaby chełpieniem się" - nie rozumiem Twoich słów. Przecież ja nie mówię, że kiedy czuję się jak Jeremiasz, to jestem równa Jeremiaszowi. Bóg wybrał Jeremiasza na proroka. Ale po to w Piśmie Świętym tyle sytuacji i odczuć, żebyśmy wiedzieli, że z naszym życiem nie jesteśmy sami. Dawid też czuł swoją małość w Psalmie 51. Czy jeżeli modlę się tym psalmem, bo czuję się podobna to Dawida, to jest chełpienie się? Chyba, że chełpiłabym się swoją małością i wtedy będę czuła się podobna do Pawła: "Jeżeli już trzeba się chlubić, będę się chlubił z moich słabości" (2 Kor 11,30).
Oczywiście, że nie w każdym fragmencie odnajduję siebie, dlatego właśnie z tego samego czytania ja zacytowałam inny fragment z Jeremiasza niż Autor. Bo tak dzisiaj się czuję, a może jutro będę czuć się: "Biada mi matko moja, żeś mnie porodziła". Nie wiem.
Napisałam ten komentarz nie po to, żeby kogoś krytykować, ale żeby wyrazić to, co myślę, jak to odbieram i żeby zwrócić czyjąś uwagę na to, żeby nie starać się być za bardzo poprawnym - 'no bo to nie wypada mówić, że jestem podobna do proroka'! Chciałam pokazać, że nie trzeba się bać wyrażać siebie i być szczerym (oczywiście z mądrością). Bo ja tak to odebrałam, że Autor nie chciał powiedzieć, że jest podobny do proroka, bo to by była zarozumiałość, chociaż tak się czuł (no bo w końcu o tym pisał). Ja tego tak nie uważam i wyraziłam swoją opinię. Może to był drobiazg, ale skoro wzbudził Twój sprzeciw, to znaczy, że dobrze, że zwróciłam na niego uwagę.
Dziękuję Autorowi Refleksji za teksty, które mi pomagają w SŁOWIE na dziś spotkać samą siebie w aktualnej sytuacji.
Trochę bym się nie zgodziła z tym zdaniem: "Nie mówię, że jestem podobny do Jeremiasza. To byłaby zarozumiałość." Dlaczego to byłaby zarozumiałość? Kojarzy mi się ta wypowiedź z patrzeniem na Biblię jako coś, czego nawet lepiej nie dotykać, bo jesteśmy niegodni. To prawda, że jesteśmy niegodni, ale Słowo Boże jest żywe. Każdego dnia Bóg mówi do mnie w Swoim Słowie. Kiedy medytuję, staram się odnaleźć siebie w danej sytuacji. Raz czuję się jak Piotr, który się zaparł Jezusa (por. Mt 26,74), raz jak Piotr, którego Jezus chwali (por. Mt 16,16-17). Nie bójmy się dotykać Słowa Bożego! Usłyszałam kiedyś na rekolekcjach: "Wiele historii z Biblii jest o tobie". Znajdujmy tam swoje historie, swoje odczucia. Pismo Święte jest księgą, która każdego dnia zapełnia się dla nas na nowo. Dla nas. Dla mnie osobiście. A nie jest to tekst, który wypada tylko z daleka oglądać. Tak, dziś jestem podobna do Jeremiasza: "Ilekroć otrzymywałem Twoje słowa, pochłaniałem je, a Twoje słowo stawało się dla mnie rozkoszą i radością serca mego" (Jr 15,16a).
Dzisiaj czytamy o Królestwie niebieskim, które jest skarbem ukrytym w roli, a także porównane jest do perły i to drogocennej. Można to połączyć i myślę ,że będzie to słuszne połączenie z czytaniem pierwszym z Księgi proroka Jeremiasza:
"Wtedy oni się zwrócą ku tobie, ty się jednak nie będziesz ku nim zwracał. Uczynię z ciebie dla tego narodu niezdobyty mur ze spiżu. Będą walczyć z tobą, lecz cię nie zwyciężą, bo jestem z tobą, by cię wspomagać i uwolnić, mówi Pan. Wybawię cię z rąk złoczyńców i uwolnię cię z mocy gwałtowników”.
Jr 15,10.16-21
Jak więc wybrać , by ujść z życiem ? Jeremiasz miał ogromny dylemat, jak każdy chyba prorok rozrywany pomiędzy tym ,co ze świata, a tym co pokazuje mu Bóg, a co "najgorsze" powinien wypełnić pragnienia Boga.
Zatrzymując się już przy skarbie i perle też nie wygląda to zdobywanie tak rajsko , gdyż osoby te oddały wszystko , tak czy inaczej ze swego życia, by kupić ziemię na ktorej znalezł skarb, względnie jak to uczynił już kupiec, po długich wędrówkach i poszukiwaniach, odnalazł tą jedyną , drogocenną perłę dla której oddał wszystko, co posiadł , by stała się jego skarbem.
No właśnie bardzo to skomplikowane dla tych, którzy chcą kupić Królestwo niebieskie !
wszystkie komentarze >
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.