Jeżeli nie dokonuję dzieł mojego Ojca, to Mi nie wierzcie. Jeżeli jednak dokonuję, to choćbyście Mnie nie wierzyli, wierzcie moim dziełom, abyście poznali i wiedzieli, że Ojciec jest we Mnie, a Ja w Ojcu – mówi Jezus. Trudne słowa, bo znaczą, że po czynach, po dziełach poznaje się człowieka. Nie po tym, co mówi.
Słów można nie rozumieć, nawet jeśli są wypowiedziane w tym samym języku. Pod słowami kryją się intencje, nie zawsze wprost i jasno wyrażone. Słowa mogą wprowadzać w błąd. Celowo lub nie. Słowa mogą zwodzić.
Bóg nie chce od człowieka zaufania tylko słowom. Pozwala zobaczyć, dotknąć, doświadczyć. Pozwala przekonać się na własne oczy, że jest godny wiary. Jeśli wszyscy cię opuszczą, On jest. Nawet jeśli tego nie dostrzegasz. Bez Jego przyzwolenia włos z głowy ci nie spadnie.
Trudno zaufać, gdy wszyscy zaprzyjaźnieni ze mną wypatrują mojego upadku. Trudno nie podejmować walki, powierzyć Bogu swoją sprawę, odejść zamiast atakować wtedy, gdy ogarniają fale śmierci, gdy odmęty niosące zagładę budzą trwogę, gdy pęta otchłani odbierają możliwość ruchu. Wtedy, gdy wydaje się, że krzyku nikt nie słyszy.
On słyszy. On działa. On udowodnił, że jest wierny. Godny wiary. Pytanie, czy zechcę Mu zaufać?
Pytania do rachunku sumienia:
Wszystkie komentarze »
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.