Być może dźwięk trąby zagłusza Boże obietnice. Być może obrazy męki i kary przysłoniły światło. Być może tu swe korzenie lęk i trwoga. Nie tyle przed nieznanym. Przed bólem, cierpieniem, bezsensem.
Dlatego tak bardzo potrzebujemy słowa nadziei. O Bogu, którego imieniem nie jest mściwość. Dlatego nie o karze, o oczyszczeniu mówić trzeba. Nie tyle z grzechów, bo te Krew Baranka obmyła. Z małostkowości, próżności, niedowiarstwa, wreszcie z pychy. Z tego wszystkiego, co nie pozwala kochać na całego i przyjmować miłość na całego.
Więc jeśli ból to czekania. Pragnienie rozrywające serce. By nadszedł moment, gdy dotknę i zobaczę. Gdy pokocham i będę pokochany jak nigdy dotąd. I będzie w tym bólu, i w tym rozrywającym serce pragnieniu, nadzieja. Że to już blisko, za chwilę, że warto.
Czytania mszalne rozważa ks. Włodzimierz Lewandowski
Wszystkie komentarze »
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.