Rozpoczyna się kolejny Adwent. Po raz kolejny liturgia od eschatologii końca roku liturgicznego prowadzi mnie ku... eschatologii jego początku. Tak, Chrystus powróci. Wszystko inne tylko wspominamy. Tego jednego oczekujemy. I choć zazwyczaj właśnie to, co wydarzyło się w przeszłości buduje moją wiarę, nadzieję i miłość dziś po raz kolejny odkrywam, że dużo bardziej powinno też to, co dopiero nadejdzie.
„Gdy się to dziać zacznie, nabierzcie ducha i podnieście głowy, ponieważ zbliża się wasze odkupienie” – mówi Jezus o dniu, w którym przyjdzie sądzić żywych i umarłych. Tak, jako Jego uczeń nie muszę się tego dnia bać. To będzie dzień i mojego zwycięstwa. Poobijany przez życie tego dnia zacznę nowe, lepsze. Chyba że...
„Uważajcie na siebie, aby wasze serca nie były ociężałe wskutek obżarstwa, pijaństwa i trosk doczesnych, żeby ten dzień nie przypadł na was znienacka jak potrzask”. Tak, tego muszę się strzec. Postawy konsumenta, którego interesuje tylko doczesność. Jeśli kocham życie, muszę – jak mówił św. Augustyn - pragnąć także tego, które nie kończy się nigdy. Pragnąć. To coś więcej, niż tylko przyjąć fakt do wiadomości...
Modlitwa
Jeśli w dniu Twojego przyjścia nie będę gotowy, proszę, Panie, przez wzgląd na swe wielkie miłosierdzie, wybacz mi wszystkie moje winy i mnie uratuj...
Przeczytaj komentarze | 1 | Wszystkie komentarze »
Ostatnie komentarze:
wszystkie komentarze >
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.