Kiedy wypełnią się twoje dni i spoczniesz obok swych przodków, wtedy wzbudzę po tobie potomka twojego i utwierdzę jego królestwo. On zbuduje dom imieniu memu, a Ja utwierdzę tron jego królestwa na wieki. Ja będę mu ojcem, a on będzie Mi synem.
Obietnica wypełniła się – jak się wydawało – w Salomonie. Zbudował Świątynię, w której przebywać miał nie Bóg, bo ludzkie dzieło nie mogłoby objąć i pomieścić Boga, ale właśnie Jego imię.
Ale na Salomonie jej wypełnianie się nie zakończyło. Bo oto po dziesięciu wiekach pojawił się ktoś większy niż Salomon. Syn umiłowany Ojca. To on miał zbudować Bogu dom na wieki.
Mówił: zburzcie tę świątynię, a ja w trzy dni wzniosę ją na nowo. Mówił tak o świątyni swojego ciała – tłumaczy Jan Ewangelista. On sam był świątynią, którą miał wznieść Bogu. To w Jego skatowanym i zmartwychwstałym po trzech dniach ciele Bóg został uwielbiony.
Z tej ludzkimi rękami z wielkim wysiłkiem i za Bożą łaską budowanej zrobiono targowisko. A niespełna sto lat później niemal nic z niej nie pozostało. Święte Świętych od wieków jest deptane przez pogan i być może nikt dzisiaj nie wie, gdzie dokładnie było. Jego Świątynia trwa.
Jego świątynią jest Jego ciało – Kościół. Jego świątynią jest każdy z nas. Ty i ja. To w nas ma żyć na wieki Boże imię. To w nas ma zostać Bóg uwielbiony. To nas nazwał swoimi dziećmi.
Rachunek sumienia
Patrzę na świętego Józefa i zadaję sobie pytania
Śladami świętych
"Jeżeli żebrakowi pod drzwiami dajesz jeść z tego samego talerza, z którego ty sam jesz, to jesteś blisko ideału miłości chrześcijańskiej" (św. Wincenty a Paulo).
Wszystkie komentarze »
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.