Macierzyństwo nie jest wyłącznie czułością i opieką. To również towarzyszenie na drodze wzrastania i wychowanie. Jego istotę z reguły sprowadza się do wychowania na dobrego człowieka. Jak tę dość ogólną formułę przełożyć na konkret w tym specyficznym przypadku, jakim jest macierzyństwo Maryi?
Zacznijmy od końca, czyli Wieczernik. Tu zaczyna się era Kościoła i zarazem kończy obecność Maryi na kartach Pisma świętego. Przypadek lub marginalizacja? Żadną miarą. Dojrzała i rozumna matka przygotowuje dziecko do samodzielnego życia. Dorosłego nie prowadzi za rękę jak czyniła to, gdy był małym dzieckiem. Nie podejmuje za niego decyzji i nie wyznacza mu zadań. Maryja Matka szanuje tę dorosłość i dojrzałość, jaka jest owocem działania Ducha Świętego, niejako usuwając się w cień. Przecież „potrzeba, by On wzrastał…” Dlatego Jej obecność będzie od tego momentu obecnością bardzo dyskretną.
Jak dyskretne było towarzyszenie Synowi, gdy umierał na Krzyżu. Żadnej skargi, lamentu, rozpaczy. Ani jednego słowa. Maryja pod krzyżem uczy wierności i wytrwałości do końca. Wszak „kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony”.
Wszystkie komentarze »
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.