14.12.2010
Gdyby na jego miejscu stał i przemawiał Pan Jezus… Patrzysz na tego biednego kaznodzieję i zastanawiasz się po co wszedł na ambonę. Tym jąkaniem i czytaniem z kartki nikogo nie nawróci. Ty oczekujesz miodopłynnego i złotoustego, głoszącego z zapałem i przekonującego siłą argumentów. Chcesz, by głoszone słowo było na poziomie twoich oczekiwań i potrzeb duchowych. Nawet nie zauważasz, że to dobra wymówka, by zatrzymać się na drodze do Boga.
Jan był oratorem średniej kategorii. Cytat z Izajasza. Powtarzane do znudzenia nawróćcie się. Nie szukał wielkich skupisk ludzkich. Wybrał pustynię i dziki zakątek nad Jordanem. By go spotkać trzeba było przemierzyć nawet dziesiątki kilometrów, wpierw uwierzywszy gminnej wieści, roznoszącej opowieść o dziwnym proroku. Można powiedzieć, że w większości przypadków wiara i pragnienie nawrócenia uprzedzały spotkanie z nim.
Treść i forma są ważne. Osobowość przemawiającego również. Chociaż z góry można przewidzieć, że i treść, i forma, i osobowość, dadzą sprowadzić się do jednego. „Nawróćcie się”. Dlatego od treści, formy i osobowości ważniejsza jest wiara słuchającego. To jej brak sprawia, że celnicy i grzesznicy wyprzedzają pysznych i nie przyjmujących ostrzeżenia.
Rachunek sumienia
Czytania mszalne rozważa ks. Włodzimierz Lewandowski