Tyle rzeczy zaprząta naszą uwagę. Nie mówię już nawet o jakimś zbytnim oglądaniu się na to, co pomyślą inni, napięciu, by zachować takie czy inne pozory, ale o tych wszystkich ciężarach, które codziennie ze sobą wleczemy. Martwienie się o rzeczy, na które nie mamy wpływu. Wydarzenia, które dawno przeminęły. Błędy, których nie umiemy zostawić za sobą. Jakieś przytłumienie naszych pragnień, marzeń, nadziei – jakby zwycięstwo nie nam było pisane, jakbyśmy nie mieli szans.
Stop. Dosyć. Czytamy dziś zachętę, by pobiec w zawodach, „odłożywszy wszelki ciężar, [a przede wszystkim] grzech, który nas łatwo zwodzi”. Najwyższy czas, by potraktować to poważnie. Odłożyć swoje ciężary, nawet grzechy. Zostawić Bogu przeszłość i powierzyć przyszłość. Nie liczyć ani strat, ani zysków. Pobiec. Po prostu pobiec.
Czytania mszalne rozważa Katarzyna Solecka
… lecz współweseli się z prawdą. W dobie mieszania pojęć warto powiedzieć: sprawdzam.
Cóż my wiemy o Zachariaszu? Tylko tyle, że był kapłanem z oddziału Abiasza...
Przeczytaj komentarze | 2 | Wszystkie komentarze »
Ostatnie komentarze:
podobno jesteśmy wolni, to co jest nie tak z naszą wolnością???
Zwycięstwo jest na wyciągnięcie ręki, nie tylko mamy szansę, nawet nie jedną...
Pan Bóg czeka... to my jesteśmy w Jego marzeniach, On chce, żebyśmy się wszyscy z Nim spotkali. Czym jesteśmy przeciążeni, że nie możemy być Mu wierni???
Powierzyć Bogu swoją teraźniejszość, czerpać z niej i radość, i ból...
Powierzyć Bogu swoją przyszłość... wystartować do biegu, nawet jeśli ten bieg początkowo będzie bardziej spacerem.
Uwolnić się od kalkulacji, obaw, przewidywań i wreszcie pobiec...
wszystkie komentarze >
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.