O zachodzie słońca wszyscy, którzy mieli cierpiących na rozmaite choroby, przynosili ich do Niego. Łk 4
Nie odmawiał pomocy, mimo zmęczenia, czy późnej pory. Był gotów nieść ją każdemu. Uzdrowił teściową Piotra, a także wielu innych ludzi. A tych przynosili bliscy, znajomi, czy sąsiedzi. Bezradni wobec czyjegoś cierpienia, nie pozostali na nie obojętni. Zrobili to, co było w ich mocy – przynieśli ich do Jezusa i prosili, by ich uzdrowił. Niby niewiele, ale jakże wielkie owoce przyniosła ta służba – ich bliscy w cudowny sposób odzyskiwali zdrowie.
Mówimy o potrzebie miłości bliźniego, ale czy nie jest ona dziś jedynie nic nieznaczącym słowem, jakąś pustą deklaracją? Żyjemy w świecie, gdzie wielu, może i my sami, nie zauważa drugiego człowieka i jego potrzeb. Skupia się na sobie i być może marnuje wiele okazji, by Jezus z ludzką pomocą mógł zdziałać kolejne cuda. Warto otworzyć swoje serce i oczy, by na wzór bohaterów dzisiejszej Ewangelii zauważać tych, którzy czekają na naszą pamięć i wsparcie.
sorella25luna Mój Mistrzu - Jacek Sadowski
… lecz współweseli się z prawdą. W dobie mieszania pojęć warto powiedzieć: sprawdzam.
Dodaj swój komentarz »