Achab, Izebel i właściciel winnicy, Nabot....Czytam opowiadanie pierwszego czytania i gorzko się uśmiecham.
Dziś też nie brakuje takich Achabów, którzy dąsają się, kiedy inni ludzie nie chcą spełniać ich zachcianek. Nie no, oni tym krnąbrnym nic nie zrobią! Przecież są świątobliwi! Pozwolą tylko komu trzeba działać. Ale gdy owi inni sprawę załatwią, chętnie skorzystają z owoców niegodziwości....
Nie brakuje też dziś różnych Izebeli. Takich, którzy wyjdą z inicjatywą najgorszego nawet świństwa, byle zadowolić tych, na których względach im zależy.
I nie brakuje też takich nikczemników bez sumienia, którzy dla doraźnego zysku pójdą na układy z najgorszymi draniami. Co ich obchodzi czyjeś życie?
Smutne, ale współczesnych Nabotów też nie brakuje. Takich, co broniąc swoich praw nawet nie zauważają, jak ogromny czynią wielkim tego świata afront. I odkrywają to dopiero wtedy, gdy intryga przeciw nim już została wprawiona w ruch, kiedy już nie ma ucieczki....
Nie, stanowczo nie chciałbym być jak dąsający się i szczęśliwy dopiero po postawieniu na swoim Achab; nie chciałbym być jak nikczemna Izebel ani jak owi fałszywi świadkowie.... Ale gdy przychodzą podobne próby, jaki tak naprawdę jestem?
Modlitwa
Duchu Święty, proszę, uświęcaj mnie. Kiedy będą chciał osiągnąć jakąś korzyść kosztem krzywdy drugiego człowieka spraw, bym się opamiętał. Ja przecież teoretycznie wiem, że lepiej być przegranym Nabotem, niż nadąsanym Achabem czy przebiegłą Izebel. Tylko daj, bym kiedy przyjdzie co do czego, też o tym pamiętał.
Przeczytaj komentarze | 1 | Wszystkie komentarze »
Ostatnie komentarze:
Duchu Święty, otwórz moje oczy i serce i naucz nazywać rzeczy po imieniu...!
wszystkie komentarze >
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.